Dzisiaj pozytywny
rozdział. Bohaterem głównym jest... Jakub Popiwczak!
Tak, wiem. Mam do niego
słabość. Trudno się mówi i żyje się dalej. :D
Cieszę się niezmiernie,
że Resovii udało się wywalczyć ten piąty mecz!! Naprawdę się cieszę! I mam
nadzieję, że to pokaże Jastrzębiu, że wszystko jest możliwe. Chciałabym, by oni
również wywalczyli te dwa punkty dzisiaj i jutro! Będę za nich
trzymać kciuki z całej siły!
No i jeszcze jedna
sprawa. Jest kwiecień. Jestem w trzeciej klasie gimnazjum. W tym roku czekają
mnie egzaminy. Dlatego też następny rozdział tutaj pojawi się dopiero po 25.
Możliwe, że już 26, ale nie mogę tego zagwarantować. Trzymam kciuki za wszystkich piszących
i liczę, ze Wy też za mnie będziecie trzymać, bo naprawdę będzie mi to
potrzebne!
Jeszcze się pochwalę, że
na lekcji matematyki pisaliśmy kolejny próbny egzamin i uzyskałam z niego
90%!!! Normalnie byłam w szoku, kiedy to zobaczyłam, ale udało mi się! Teraz
tylko muszę to powtórzyć 24. :D
Rano wstałam i jak miałam w
zwyczaju, ubrałam dresy i wybiegłam z domu. Przemierzałam jastrzębskie ulice z
uśmiechem na ustach. Kiwałam głową na powitanie każdej mijanej osobie, a oni
odpowiadali uśmiechami. Doszłam do wniosku, że nie wyobrażam sobie innego życia
niż to, które teraz prowadzę.
Wróciłam do domu kilka minut po
siódmej. Wzięłam prysznic przebrałam się i chwyciłam do ręki telefon. Wybrałam
numer taty i połączyłam się.
- Cześć tatuś! Co nowego? –
zapytałam na wstępie. Mimo, że byłam w Jastrzębie ledwie parę dni, martwiłam
się o niego. Zostawiłam go tam samego z całym domem na głowie.
- Wszystko w jak najlepszym
porządku, córcia. Radzę sobie, więc nie musisz się martwić. – powiedział wesoło.
- I tak będę. – powiedziałam
szczerze. – Byłeś wczoraj u mamy?
- Byłem. Wszystko w porządku. Ta
Twoja doktorka mówiła, że stan jest na tyle dobry, że za niedługo zaczną ją
leczyć. Wiesz ta cała chemioterapia i te sprawy.
- Taa.. Muszę do niej wpaść jutro.
- A dzisiaj nie będziesz w
Bielsku? – zapytał zdziwiony.
- Dzisiaj mam wolne. Jastrzębie
gra ważny mecz i muszę iść, bo gotowi są mnie zlinczować. – zaśmiałam się.
- A to wszystko jasne. – zawołał.
– Życz im wygranej.
- Jasne, tatku. Do zobaczenia
jutro!
- Do widzenia, córciu.
Odłożyłam telefon i uśmiechnęłam
się. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Z mamą pogodziłam się jeszcze przed
wyjazdem. Może jej obecna sytuacja się do tego przyczyniła, ale postanowiłam
jej wybaczyć. W końcu nie chcę jej stracić, a zrozumiałam, że obwiniając ją o
wszystko, niczego nie zdziałam. Zbyszek też z nią rozmawia, jak zauważyłam te
spotkania wychodzą na dobre im obojgu.
Zaparzyłam trzy kawy i
postanowiłam obudzić chłopaków, którzy po wczorajszym posiedzeniu padli ze
zmęczenia. Zerwali się z łóżek i w try miga zjedli śniadanie. Kilkanaście minut
później wypadli z mieszkania i pognali na trening, który ze względu na
dzisiejszy mecz mieli wcześniej. Trzeba było obgadać taktykę, przypomnieć
informacje o przeciwniku i odpowiednio się zmotywować. W ich przypadku
wygrana za trzy punkty to najważniejszy cel, do którego będą dążyć za wszelką
cenę. W końcu jako liderzy tabeli muszą się starać o zachowanie tronu, który
chyba parzy, bo co tydzień kto inny na nim zasiada i tylko Jastrzębie ma szansę
na przedłużenie prowadzenia. Przeciwnik nie jest aż tak wymagający, jednak
trzeba pamiętać, by nigdy nie lekceważyć sił pozornie słabszej drużyny. W
siatkówce jak na loterii, czasem ma się farta, czasem pecha. Ale walczy się do
końca.
Dorwałam się do laptopa i nadrabiałam
zaległości na mojej skrzynce odbiorczej. Jak nie jakieś durne reklamy, to
powiadomienia o przecenach i innych duperelach. Kilka wiadomości jednak
wymagało odpowiedzi. Znalazło się również parę propozycji grania w
zagranicznych klubach, których nie spodziewałam się zobaczyć. W końcu jest
początek sezonu ligowego, a ja niezmiennie reprezentuję BKS. Mimo wszystko
pobieżnie je przejrzałam. Niektóre chyba zostały wysłane przez pomyłkę.
Miałabym wylecieć na jakiś cholerny koniec świata, gdzie nawet prądu zbytnio
nie ma i grać za marne parę groszy? Aż taka odważna nie jestem. Jednak mój
wzrok przykuła ostatnia z nich wszystkich, a kiedy się z nią zapoznałam, moje
oczy przypominały spodki od talerza, co najmniej.
Propozycja dotyczyła grania we
włoskiej Serie A. Mieszkanie, samochód i godziwe wynagrodzenie zapewnione. Tak
wiem, jestem materialistką. Ale kto w dzisiejszym świecie nie potrzebuje
pieniędzy? Wszyscy mają swoje wydatki, swoje potrzeby.
Chwilę marzyłam o słonecznej
Italii, ale potem przyszło otrzeźwienie. Jak na razie jestem w Polsce i gram w
BKS-ie. Zaczął się sezon i choć do tej pory grzeję ławkę rezerwowych, nie
zamierzam porzucić klubu w środku sezonu. Dopiłam zimną już herbatę i zaczęłam
przygotowywać obiad.
Około godziny drugiej zaczęłam
się zbierać na mecz. Miejscówkę miałam załatwioną, więc wystarczyło tylko
zebrać dupę i się pojawić na hali, ale jak to powiedziałam wczoraj, nie wiem,
którą koszulkę mam założyć. Zdecydowałam, że nie będę wybierać pomiędzy bratem
i przyjacielem, dlatego nie założyłam klubowej koszulki. Ubrałam jasne dżinsowe
rurki i do tego czarną bokserkę. Na to przywdziałam wściekle pomarańczową
marynarkę. Oceniłam swój strój na znośny i pognałam do łazienki się umalować.
Na halę dotarłam przed czasem.
Ochroniarze nie robili problemów i od razu mnie wpuścili. Usiadłam na swoim
miejscu i przyglądałam się rozgrzewce Koksów i Czarnych. Ci pierwsi byli w
dobrych humorach i słychać pojedyncze wybuchy śmiechu po ich stronie. Po
radomianach też nie było widać żadnej wielkiej presji, ale atmosfera ich trochę
przytłaczała. Co jak co, ale na kibiców Jastrzębie narzekać nie może.
Chwilę później podbiegł do mnie
Michał z prośbą, bym zamknęła oczy, co też uczyniłam z lekkim wahaniem.
Siatkarz dla pewności przysłonił mi oczy swoją ręką i zawołał Zbyszka. Zaczęłam
się bać, co też głupiego oni znowu wymyślili, ale postanowiłam im ten jeden raz
zaufać. Co nie oznacza, że puszczę im to wszystko płazem. Zbyszek zjawił się
chwile później i tak mi się wydawało, że miał ze sobą kogoś jeszcze. Czyżbym
miała poznać jego dziewczynę? Możliwe. Ale czy wtedy by się tak skradał? Nie
lepiej po prostu podejść, przedstawić i mieć wszystko z głowy? Nie moja sprawa,
więc się nie wtrącam.
- Wczoraj mówiłaś, że nie wiesz,
którą koszulkę wybrać.
- A my jako Twoi osobiści
styliści się o Ciebie troszczymy i znaleźliśmy idealne rozwiązanie. - Po głosie
poznałam, że to mój brat.
Zaczęłam się obawiać. Oni mają
czasami debilne pomysły i jak przez nich najem się wstydu, to mnie popamiętają
na długie lata.
- Możesz otworzyć oczy. -
powiedział Michał i zabrał swoją dłoń z mojej twarzy.
- Tadam!!
Przede mną stał uśmiechnięty od
ucha do ucha Kuba, który w dłoniach trzymał swoją klubową koszulkę z nazwiskiem
Popiwczak na plecach. Roześmiałam się szczerze i wzięłam prezent. Ściągnęłam
marynarkę i ubrałam koszulkę Kuby. Odwróciłam się tyłem.
- I jak? - zapytałam szczerzących
się chłopaków. Michał i Zbyszek pokiwali głową na znak, że jest ok.
- A ty co myślisz? - zwróciłam
się do Kuby.
- Utrwalmy tę przepiękną chwilę
na zdjęciu! - krzyknął i ustawił się obok mnie, robiąc dzióbek do obiektywu.
Roześmiałam się i zrobiłam dokładnie to samo. Michał pstryknął nam fotkę
telefonem, a potem nam pokazał. Było genialne, więc od razu zapowiedziałam, że
mają mi je wydrukować i oprawić w ramkę.
Chłopaki z powrotem pobiegli na
boisko, by się porządnie rozgrzać, a ja zostałam na trybunach i z uśmiechem im
się przyglądałam. Kilka minut później rozległ się gwizdek oznajmujący koniec
rozgrzewki, a gracze podeszli do swoich trenerów, by wysłuchać ostatnich
motywujących słów i przypomnieć sobie taktykę. Potem szóstki wybiegły na boisko.
Z Radomia byli to: Neroj,
Radomski, Kooistra, Wachnik, Ostrowski i Kamiński, a z Jastrzębia: Gierczyński,
Masny, Pajenk, Kubiak, Bontje i Bartman. Pierwszy gwizdek sędziego i zaczęli.
Kilka pierwszych akcji było w miarę spokojnych i grali punkt za punkt. Po
drugiej przerwie technicznej radomianie odrobili dwa punkty straty i wyszli na
prowadzenie z przewagą jednego punktu, ale jastrzębianie nie pozwolili im na
więcej i doprowadzili do stanu 21:19. Potem zaczął funkcjonować blok w drużynie
Bernardiego i gospodarze wygrali pierwszą partię do 23. Z uśmiechami zeszli na
przerwę, gdzie uzupełnili płyn, otarli pot z twarzy i omówili taktykę.
Druga partia była bardzo nierówna
w obu drużynach. Raz jedni mieli kilka punktów przewagi, raz drudzy. Mało tego
ilość błędów pozostawiała wiele do życzenia. Prawie co trzecia zagrywka
lądowała w siatce bądź na aucie. Już nie mówię o tych najprostszych błędach jak
przekroczenie linii dziewiątego metra przy zagrywce lub dotknięcia siatki,
które niestety też się zdarzały. Tego seta wygrali radomianie przez słabą
skuteczność Michała Łasko, który musiał zastąpić kontuzjowanego Zbyszka. Na
szczęście nie było to nic poważnego. Lekkie skręcenie kostki, które boli, ale
nie wyklucza zawodnika z rozgrywek. Chwila przerwy na picie, ochłonięcie i
zmotywowani po raz kolejny wchodzą na parkiet. Przyciskają gości mocną zagrywką
i od razu wychodzą na prowadzenie, którego już do końca nie oddają. Wygrywają
trzecią partię, a w setach jest 2:1 dla koksów. Czwarta odsłona od początku
jest zaciętą walką. Na nieszczęście dla nas niska skuteczność ataku w kilku
ostatnich akcjach sprawia, że Czarni doprowadzają do tie-breaka.
Jastrzębianie mają przewagę dwóch
punktów. Zbyszek wrócił na pakiet, a na zagrywkę zmierza Kuba, który zmienił
Krzyśka. Bezpieczny flot na drugą stronę, z którym przeciwnicy sobie dobrze
radzą, a Bołądź kończy mocnym atakiem po prostej ze skrzydła. Przyjmujemy
zagrywkę Neroja i kończymy z przesuniętej krótkiej Bontje. Kubi wchodzi na
zagrywkę i posyła mocna piłkę w libero. Czarni z kłopotami przyjmują, ale
kończą sytuacyjną piłkę. Mamy 13:12 dla nas. Kolejna zagrywka gości wpada w sam
środek siatki, a nasi zawodnicy z radości zapominają zrobić zmianę powrotną
Krzysia i w ten właśnie sposób Kuba znajduje się pod siatką. Bontje zagrywa
bezpiecznie na drugą stronę, gdzie nie mają problemów z przyjęciem, jednak
Damian popisuje się znakomitą obroną i mamy piłkę. Masny rozgrywa na lewe
skrzydło do Zbyszka, ale ten trafia na radomski mur. Na szczęście Michał podbił
piłkę i skierował ją pod siatkę do rozgrywającego. Ten po raz kolejny rozgrywa
do Zbyszka, ale tam dalej stoi szczelny mur w postaci trzech zawodników
Cerradu. Kolejna asekuracja i tym razem Masny zaskakuje wszystkich, łącznie ze
mną. posyła piłkę na prawe skrzydło. Wstaję z miejsca i zaciskam z całej siły
kciuki. Tak niewiele brakuje. Proszę
niech mu się uda! - myślę i
patrzę jak Młody wyskakuje w górę i z całej siły posyła piłkę w pomarańczowe
boisko przeciwnika, który w ogóle nie spodziewał się takiego zagrania.
Koniec meczu. Wygraliśmy! Kibice
Jastrzębia na hali głośno krzyczą i oklaskują Kubę, który stał się bohaterem
meczu. Młody chyba sam nie wie, o co chodzi, bo stoi na środku boiska otoczony
przez starszych kolegów i wpatruje się z niedowierzaniem w swoje ręce. potem
Michał zamyka go w szczelnym siatkarskim uścisku i coś do niego krzyczy, a jemu
kolory wracają na twarz.
MVP dostaje Zbyszek, ale po raz
kolejny jastrzębianie zaskakują nas wszystkich i na środku boiska przekazują
statuetkę Kubie. Ten gest znaczy o wiele więcej niż nam się wszystkim wydaje.
Swięte słowa o siatkówce na początku, że jest jak na letorii - raz ma się farta, a raz pecha, ale walczy się do końca! *--* Ładne porównanie, haha, aż chyba sobie zapiszę :3 I jeszcze ważne jest to, żeby nie lekceważyć przeciwnika, bo tak jak grało Jastrzębie i przeciwnik niekoniecznie był bardzo wymagający, to i tak zaskakiwał i gonił, także to nigdy nie jest dobre, jeśli się zlekceważy drużynę przeciwną. ;)
OdpowiedzUsuńEj, fajny ten rozdział! No...też mam słabość do Kuby, haha <3 On jest taki milusi XD I fajnie to opisałaś, że tak stał i wpatrywał się w swoje ręce blady i niczego nie świadomy. Myślę, że w realnym świecie by tak się nie zachował, ale to i tak słodko wyglądało i w ogóle Kuba wyszedł na takiego jeszcze niedoświadczonego, skromnego. :) I jaki wspaniały gest od Zbyszka, że przekazał mu statuetkę. Należała mu się i na pewno w jakiś sposób podbudowała jego pewność siebie i pokazała, że on też się liczy w drużynie!
No i ta koszulka od chłopaków <3 Zazdro...
Miałam refleksyjno-obrazowy nastrój, że się tak wyrażę. Wtedy porównania przychodzą mi najłatwiej. A siatkówka to jest prawdziwa loteria. :)
UsuńTeż myślę, że w realnym świecie taki przypadek, że Kuba miałby atakować, raczej by się nie zdarzył. Ale w końcu jest to opowiadanie fikcyjne, więc dlaczego by z tego nie korzystać?:D
Koszulkę też bym chciała, ale na pocieszenie mam jego autograf :DD <3
Ach, mam dzisiaj świetny humor, co rzadko się u mnie zdarza (no tak, SKRA w finale!), więc jestem i komentuję :]
OdpowiedzUsuńO kurczę, dostała propozycję z Serie A! To naprawdę świetna liga i może jeszcze przemyśli swoją decyzję? Chociaż nie ma się jej co dziwić, w końcu szkoda zostawiać i rozstać się z takimi fajnymi chłopakami jak siatkarze z Jastrzębia (chociaż osobiście ich nie znam xd).
HA! ty wiesz, że ja przeczuwałam, że mogę dać jej koszulkę Popiwczaka i co? Miałam rację :) Piękny gest ze strony starszych kolegów co do Kuby, no ale co? Należało mu się!
PS. rozumiem, rozumiem.. testy. Mnie to czeka za rok i aż się boję co to będzie! :o
Oj należało mu się! :D
UsuńJa dzisiaj też mam dobry humor, choć perspektywa spędzenia całego popołudnia z nosem w książkach nie jest zachwycająca, ale mówi się trudno i idzie się dalej!:)
SKRA w finale.. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej nie, bo wyeliminowali z walki o finał JASTRZĘBSKI! <3 A ja ich tak kocham.. haha :D
No i jeszcze jedna sprawa. Rozstania z przyjaciółmi są wpisane w zawód siatkarza/rki. Myślę, że gdyby Aśka się zdecydowała na grę poza Polską, kierowałaby się raczej poziomem ligii, niż tym, że musi opuścić przyjaciół. W końcu mogą się odwiedzać, pisać, rozmawiać.. :))
Ojej nie sądziłam że w ogóle przeczytam gdyż to nie moje klimaty, ale masz dar i na prawdę mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńNo i jest nowa notka, zapraszam serdecznie do czytania i komentowania!
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
Cieszę się bardzo, że cię zainteresowała,.
Usuń:*
Na twój blog wpadnę, kiedy będę miała troszkę czasu. :)
Rozdział świetny,niesamowicie piszesz *o*
OdpowiedzUsuńdo następnego i zapraszam do siebie ;*
http://volleyball333.blogspot.com/
Dziękuję za miłe słowa :*
UsuńWpadnę, gdy znajdę trochę czasu. :)
Brawo, taka propozycja gry w Seri A to świetna wiadomość. Teraz tylko ciekawi mnie fakt, czy przyjmie propozycje gry we Włoszech, ponieważ z jednej strony tu w Polsce ma przyjaciół i rodzinę, a z drugiej to dla niej wielka szansa gry na innym parkiecie. Życzę jej aby dobrze wybrała.
OdpowiedzUsuńaajjjj. ja też mam wielką słabość do pana Popiwczaka, i wcale Nim dzisiaj się pogardziłam w takiej ilości ( Jego taką koszulką z Jastrzębia też nigdy bym nie pogardziła ) *_* heh
Jaka to ulga, że ja mam testy gimnazjalne już za sobą, teraz tylko matura mnie czeka :(
Powodzenia na testach, pełne skupienie, tylko nie myśl wtedy o przystojnym młodym libero Jastrzębia :D Na pewno zdasz wszystko wyśmienicie :D :*
Super rozdział, czekam na next! Buźka :*