-

-

13 kwietnia 2014

Rozdział XL



Dzisiaj pozytywny rozdział. Bohaterem głównym jest... Jakub Popiwczak!
Tak, wiem. Mam do niego słabość. Trudno się mówi i żyje się dalej. :D

Cieszę się niezmiernie, że Resovii udało się wywalczyć ten piąty mecz!! Naprawdę się cieszę! I mam nadzieję, że to pokaże Jastrzębiu, że wszystko jest możliwe. Chciałabym, by oni również  wywalczyli te dwa punkty dzisiaj i jutro! Będę za nich trzymać kciuki z całej siły!

No i jeszcze jedna sprawa. Jest kwiecień. Jestem w trzeciej klasie gimnazjum. W tym roku czekają mnie egzaminy. Dlatego też następny rozdział tutaj pojawi się dopiero po 25. Możliwe, że już 26, ale nie mogę tego zagwarantować. Trzymam kciuki za wszystkich piszących i liczę, ze Wy też za mnie będziecie trzymać, bo naprawdę będzie mi to potrzebne!
Jeszcze się pochwalę, że na lekcji matematyki pisaliśmy kolejny próbny egzamin i uzyskałam z niego 90%!!! Normalnie byłam w szoku, kiedy to zobaczyłam, ale udało mi się! Teraz tylko muszę to powtórzyć 24. :D




Rano wstałam i jak miałam w zwyczaju, ubrałam dresy i wybiegłam z domu. Przemierzałam jastrzębskie ulice z uśmiechem na ustach. Kiwałam głową na powitanie każdej mijanej osobie, a oni odpowiadali uśmiechami. Doszłam do wniosku, że nie wyobrażam sobie innego życia niż to, które teraz prowadzę.

Wróciłam do domu kilka minut po siódmej. Wzięłam prysznic przebrałam się i chwyciłam do ręki telefon. Wybrałam numer taty i połączyłam się.

- Cześć tatuś! Co nowego? – zapytałam na wstępie. Mimo, że byłam w Jastrzębie ledwie parę dni, martwiłam się o niego. Zostawiłam go tam samego z całym domem na głowie.

- Wszystko w jak najlepszym porządku, córcia. Radzę sobie, więc nie musisz się martwić. – powiedział wesoło.

- I tak będę. – powiedziałam szczerze. – Byłeś wczoraj u mamy?

- Byłem. Wszystko w porządku. Ta Twoja doktorka mówiła, że stan jest na tyle dobry, że za niedługo zaczną ją leczyć. Wiesz ta cała chemioterapia i te sprawy.

- Taa.. Muszę do niej wpaść jutro.

- A dzisiaj nie będziesz w Bielsku? – zapytał zdziwiony.

- Dzisiaj mam wolne. Jastrzębie gra ważny mecz i muszę iść, bo gotowi są mnie zlinczować. – zaśmiałam się.

- A to wszystko jasne. – zawołał. – Życz im wygranej.

- Jasne, tatku. Do zobaczenia jutro!

- Do widzenia, córciu.

Odłożyłam telefon i uśmiechnęłam się. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Z mamą pogodziłam się jeszcze przed wyjazdem. Może jej obecna sytuacja się do tego przyczyniła, ale postanowiłam jej wybaczyć. W końcu nie chcę jej stracić, a zrozumiałam, że obwiniając ją o wszystko, niczego nie zdziałam. Zbyszek też z nią rozmawia, jak zauważyłam te spotkania wychodzą na dobre im obojgu.

Zaparzyłam trzy kawy i postanowiłam obudzić chłopaków, którzy po wczorajszym posiedzeniu padli ze zmęczenia. Zerwali się z łóżek i w try miga zjedli śniadanie. Kilkanaście minut później wypadli z mieszkania i pognali na trening, który ze względu na dzisiejszy mecz mieli wcześniej. Trzeba było obgadać taktykę, przypomnieć  informacje o przeciwniku i odpowiednio się zmotywować. W ich przypadku wygrana za trzy punkty to najważniejszy cel, do którego będą dążyć za wszelką cenę. W końcu jako liderzy tabeli muszą się starać o zachowanie tronu, który chyba parzy, bo co tydzień kto inny na nim zasiada i tylko Jastrzębie ma szansę na przedłużenie prowadzenia. Przeciwnik nie jest aż tak wymagający, jednak trzeba pamiętać, by nigdy nie lekceważyć sił pozornie słabszej drużyny. W siatkówce jak na loterii, czasem ma się farta, czasem pecha. Ale walczy się do końca.

Dorwałam się do laptopa i nadrabiałam zaległości na mojej skrzynce odbiorczej. Jak nie jakieś durne reklamy, to powiadomienia o przecenach i innych duperelach. Kilka wiadomości jednak wymagało odpowiedzi. Znalazło się również parę propozycji grania w zagranicznych klubach, których nie spodziewałam się zobaczyć. W końcu jest początek sezonu ligowego, a ja niezmiennie reprezentuję BKS. Mimo wszystko pobieżnie je przejrzałam. Niektóre chyba zostały wysłane przez pomyłkę. Miałabym wylecieć na jakiś cholerny koniec świata, gdzie nawet prądu zbytnio nie ma i grać za marne parę groszy? Aż taka odważna nie jestem. Jednak mój wzrok przykuła ostatnia z nich wszystkich, a kiedy się z nią zapoznałam, moje oczy przypominały spodki od talerza, co najmniej.

Propozycja dotyczyła grania we włoskiej Serie A. Mieszkanie, samochód i godziwe wynagrodzenie zapewnione. Tak wiem, jestem materialistką. Ale kto w dzisiejszym świecie nie potrzebuje pieniędzy? Wszyscy mają swoje wydatki, swoje potrzeby.

Chwilę marzyłam o słonecznej Italii, ale potem przyszło otrzeźwienie. Jak na razie jestem w Polsce i gram w BKS-ie. Zaczął się sezon i choć do tej pory grzeję ławkę rezerwowych, nie zamierzam porzucić klubu w środku sezonu. Dopiłam zimną już herbatę i zaczęłam przygotowywać obiad.

Około godziny drugiej zaczęłam się zbierać na mecz. Miejscówkę miałam załatwioną, więc wystarczyło tylko zebrać dupę i się pojawić na hali, ale jak to powiedziałam wczoraj, nie wiem, którą koszulkę mam założyć. Zdecydowałam, że nie będę wybierać pomiędzy bratem i przyjacielem, dlatego nie założyłam klubowej koszulki. Ubrałam jasne dżinsowe rurki i do tego czarną bokserkę. Na to przywdziałam wściekle pomarańczową marynarkę. Oceniłam swój strój na znośny i pognałam do łazienki się umalować.

Na halę dotarłam przed czasem. Ochroniarze nie robili problemów i od razu mnie wpuścili. Usiadłam na swoim miejscu i przyglądałam się rozgrzewce Koksów i Czarnych. Ci pierwsi byli w dobrych humorach i słychać pojedyncze wybuchy śmiechu po ich stronie. Po radomianach też nie było widać żadnej wielkiej presji, ale atmosfera ich trochę przytłaczała. Co jak co, ale na kibiców Jastrzębie narzekać nie może.

Chwilę później podbiegł do mnie Michał z prośbą, bym zamknęła oczy, co też uczyniłam z lekkim wahaniem. Siatkarz dla pewności przysłonił mi oczy swoją ręką i zawołał Zbyszka. Zaczęłam się bać, co też głupiego oni znowu wymyślili, ale postanowiłam im ten jeden raz zaufać. Co nie oznacza, że puszczę im to wszystko płazem. Zbyszek zjawił się chwile później i tak mi się wydawało, że miał ze sobą kogoś jeszcze. Czyżbym miała poznać jego dziewczynę? Możliwe. Ale czy wtedy by się tak skradał? Nie lepiej po prostu podejść, przedstawić i mieć wszystko z głowy? Nie moja sprawa, więc się nie wtrącam.

- Wczoraj mówiłaś, że nie wiesz, którą koszulkę wybrać.

- A my jako Twoi osobiści styliści się o Ciebie troszczymy i znaleźliśmy idealne rozwiązanie. - Po głosie poznałam, że to mój brat.

Zaczęłam się obawiać. Oni mają czasami debilne pomysły i jak przez nich najem się wstydu, to mnie popamiętają na długie lata.

- Możesz otworzyć oczy. - powiedział Michał i zabrał swoją dłoń z mojej twarzy.

- Tadam!!

Przede mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Kuba, który w dłoniach trzymał swoją klubową koszulkę z nazwiskiem Popiwczak na plecach. Roześmiałam się szczerze i wzięłam prezent. Ściągnęłam marynarkę i ubrałam koszulkę Kuby. Odwróciłam się tyłem.

- I jak? - zapytałam szczerzących się chłopaków. Michał i Zbyszek pokiwali głową na znak, że jest ok.

- A ty co myślisz? - zwróciłam się do Kuby.

- Utrwalmy tę przepiękną chwilę na zdjęciu! - krzyknął i ustawił się obok mnie, robiąc dzióbek do obiektywu. Roześmiałam się i zrobiłam dokładnie to samo. Michał pstryknął nam fotkę telefonem, a potem nam pokazał. Było genialne, więc od razu zapowiedziałam, że mają mi je wydrukować i oprawić w ramkę.

Chłopaki z powrotem pobiegli na boisko, by się porządnie rozgrzać, a ja zostałam na trybunach i z uśmiechem im się przyglądałam. Kilka minut później rozległ się gwizdek oznajmujący koniec rozgrzewki, a gracze podeszli do swoich trenerów, by wysłuchać ostatnich motywujących słów i przypomnieć sobie taktykę. Potem szóstki wybiegły na boisko.

Z Radomia byli to: Neroj, Radomski, Kooistra, Wachnik, Ostrowski i Kamiński, a z Jastrzębia: Gierczyński, Masny, Pajenk, Kubiak, Bontje i Bartman. Pierwszy gwizdek sędziego i zaczęli. Kilka pierwszych akcji było w miarę spokojnych i grali punkt za punkt. Po drugiej przerwie technicznej radomianie odrobili dwa punkty straty i wyszli na prowadzenie z przewagą jednego punktu, ale jastrzębianie nie pozwolili im na więcej i doprowadzili do stanu 21:19. Potem zaczął funkcjonować blok w drużynie Bernardiego i gospodarze wygrali pierwszą partię do 23. Z uśmiechami zeszli na przerwę, gdzie uzupełnili płyn, otarli pot z twarzy i omówili taktykę.

Druga partia była bardzo nierówna w obu drużynach. Raz jedni mieli kilka punktów przewagi, raz drudzy. Mało tego ilość błędów pozostawiała wiele do życzenia. Prawie co trzecia zagrywka lądowała w siatce bądź na aucie. Już nie mówię o tych najprostszych błędach jak przekroczenie linii dziewiątego metra przy zagrywce lub dotknięcia siatki, które niestety też się zdarzały. Tego seta wygrali radomianie przez słabą skuteczność Michała Łasko, który musiał zastąpić kontuzjowanego Zbyszka. Na szczęście nie było to nic poważnego. Lekkie skręcenie kostki, które boli, ale nie wyklucza zawodnika z rozgrywek. Chwila przerwy na picie, ochłonięcie i zmotywowani po raz kolejny wchodzą na parkiet. Przyciskają gości mocną zagrywką i od razu wychodzą na prowadzenie, którego już do końca nie oddają. Wygrywają trzecią partię, a w setach jest 2:1 dla koksów. Czwarta odsłona od początku jest zaciętą walką. Na nieszczęście dla nas niska skuteczność ataku w kilku ostatnich akcjach sprawia, że Czarni doprowadzają do tie-breaka.

Jastrzębianie mają przewagę dwóch punktów. Zbyszek wrócił na pakiet, a na zagrywkę zmierza Kuba, który zmienił Krzyśka. Bezpieczny flot na drugą stronę, z którym przeciwnicy sobie dobrze radzą, a Bołądź kończy mocnym atakiem po prostej ze skrzydła. Przyjmujemy zagrywkę Neroja i kończymy z przesuniętej krótkiej Bontje. Kubi wchodzi na zagrywkę i posyła mocna piłkę w libero. Czarni z kłopotami przyjmują, ale kończą sytuacyjną piłkę. Mamy 13:12 dla nas. Kolejna zagrywka gości wpada w sam środek siatki, a nasi zawodnicy z radości zapominają zrobić zmianę powrotną Krzysia i w ten właśnie sposób Kuba znajduje się pod siatką. Bontje zagrywa bezpiecznie na drugą stronę, gdzie nie mają problemów z przyjęciem, jednak Damian popisuje się znakomitą obroną i mamy piłkę. Masny rozgrywa na lewe skrzydło do Zbyszka, ale ten trafia na radomski mur. Na szczęście Michał podbił piłkę i skierował ją pod siatkę do rozgrywającego. Ten po raz kolejny rozgrywa do Zbyszka, ale tam dalej stoi szczelny mur w postaci trzech zawodników Cerradu. Kolejna asekuracja i tym razem Masny zaskakuje wszystkich, łącznie ze mną. posyła piłkę na prawe skrzydło. Wstaję z miejsca i zaciskam z całej siły kciuki. Tak niewiele brakuje. Proszę niech mu się uda! - myślę i patrzę jak Młody wyskakuje w górę i z całej siły posyła piłkę w pomarańczowe boisko przeciwnika, który w ogóle nie spodziewał się takiego zagrania.

Koniec meczu. Wygraliśmy! Kibice Jastrzębia na hali głośno krzyczą i oklaskują Kubę, który stał się bohaterem meczu. Młody chyba sam nie wie, o co chodzi, bo stoi na środku boiska otoczony przez starszych kolegów i wpatruje się z niedowierzaniem w swoje ręce. potem Michał zamyka go w szczelnym siatkarskim uścisku i coś do niego krzyczy, a jemu kolory wracają na twarz.


MVP dostaje Zbyszek, ale po raz kolejny jastrzębianie zaskakują nas wszystkich i na środku boiska przekazują statuetkę Kubie. Ten gest znaczy o wiele więcej niż nam się wszystkim wydaje.

9 komentarzy:

  1. Swięte słowa o siatkówce na początku, że jest jak na letorii - raz ma się farta, a raz pecha, ale walczy się do końca! *--* Ładne porównanie, haha, aż chyba sobie zapiszę :3 I jeszcze ważne jest to, żeby nie lekceważyć przeciwnika, bo tak jak grało Jastrzębie i przeciwnik niekoniecznie był bardzo wymagający, to i tak zaskakiwał i gonił, także to nigdy nie jest dobre, jeśli się zlekceważy drużynę przeciwną. ;)
    Ej, fajny ten rozdział! No...też mam słabość do Kuby, haha <3 On jest taki milusi XD I fajnie to opisałaś, że tak stał i wpatrywał się w swoje ręce blady i niczego nie świadomy. Myślę, że w realnym świecie by tak się nie zachował, ale to i tak słodko wyglądało i w ogóle Kuba wyszedł na takiego jeszcze niedoświadczonego, skromnego. :) I jaki wspaniały gest od Zbyszka, że przekazał mu statuetkę. Należała mu się i na pewno w jakiś sposób podbudowała jego pewność siebie i pokazała, że on też się liczy w drużynie!
    No i ta koszulka od chłopaków <3 Zazdro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam refleksyjno-obrazowy nastrój, że się tak wyrażę. Wtedy porównania przychodzą mi najłatwiej. A siatkówka to jest prawdziwa loteria. :)
      Też myślę, że w realnym świecie taki przypadek, że Kuba miałby atakować, raczej by się nie zdarzył. Ale w końcu jest to opowiadanie fikcyjne, więc dlaczego by z tego nie korzystać?:D
      Koszulkę też bym chciała, ale na pocieszenie mam jego autograf :DD <3

      Usuń
  2. Ach, mam dzisiaj świetny humor, co rzadko się u mnie zdarza (no tak, SKRA w finale!), więc jestem i komentuję :]
    O kurczę, dostała propozycję z Serie A! To naprawdę świetna liga i może jeszcze przemyśli swoją decyzję? Chociaż nie ma się jej co dziwić, w końcu szkoda zostawiać i rozstać się z takimi fajnymi chłopakami jak siatkarze z Jastrzębia (chociaż osobiście ich nie znam xd).
    HA! ty wiesz, że ja przeczuwałam, że mogę dać jej koszulkę Popiwczaka i co? Miałam rację :) Piękny gest ze strony starszych kolegów co do Kuby, no ale co? Należało mu się!

    PS. rozumiem, rozumiem.. testy. Mnie to czeka za rok i aż się boję co to będzie! :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj należało mu się! :D
      Ja dzisiaj też mam dobry humor, choć perspektywa spędzenia całego popołudnia z nosem w książkach nie jest zachwycająca, ale mówi się trudno i idzie się dalej!:)
      SKRA w finale.. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej nie, bo wyeliminowali z walki o finał JASTRZĘBSKI! <3 A ja ich tak kocham.. haha :D
      No i jeszcze jedna sprawa. Rozstania z przyjaciółmi są wpisane w zawód siatkarza/rki. Myślę, że gdyby Aśka się zdecydowała na grę poza Polską, kierowałaby się raczej poziomem ligii, niż tym, że musi opuścić przyjaciół. W końcu mogą się odwiedzać, pisać, rozmawiać.. :))

      Usuń
  3. Ojej nie sądziłam że w ogóle przeczytam gdyż to nie moje klimaty, ale masz dar i na prawdę mi się podobało :)

    No i jest nowa notka, zapraszam serdecznie do czytania i komentowania!
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że cię zainteresowała,.
      :*
      Na twój blog wpadnę, kiedy będę miała troszkę czasu. :)

      Usuń
  4. Rozdział świetny,niesamowicie piszesz *o*
    do następnego i zapraszam do siebie ;*
    http://volleyball333.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :*
      Wpadnę, gdy znajdę trochę czasu. :)

      Usuń
  5. Brawo, taka propozycja gry w Seri A to świetna wiadomość. Teraz tylko ciekawi mnie fakt, czy przyjmie propozycje gry we Włoszech, ponieważ z jednej strony tu w Polsce ma przyjaciół i rodzinę, a z drugiej to dla niej wielka szansa gry na innym parkiecie. Życzę jej aby dobrze wybrała.
    aajjjj. ja też mam wielką słabość do pana Popiwczaka, i wcale Nim dzisiaj się pogardziłam w takiej ilości ( Jego taką koszulką z Jastrzębia też nigdy bym nie pogardziła ) *_* heh
    Jaka to ulga, że ja mam testy gimnazjalne już za sobą, teraz tylko matura mnie czeka :(
    Powodzenia na testach, pełne skupienie, tylko nie myśl wtedy o przystojnym młodym libero Jastrzębia :D Na pewno zdasz wszystko wyśmienicie :D :*
    Super rozdział, czekam na next! Buźka :*

    OdpowiedzUsuń