Dodaję dzisiaj a co!
Mam dobry humor, bo dostałam czwórkę za odpowiedź z matmy, a uwierzcie na
słowo, że przy moim nauczycielu to jest wyczyn!
No i jestem odrobinę zdziwiona. Udało mi się zgadnąć hasło do wifi w
szkole! J To nic, że nie można używać telefonów! :D
A co tam u Was? Jak mijają Wam pierwsze wiosenne dni??
„Wszędzie szukałam spokoju, a znalazłam go w otoczeniu swoich przyjaciół.”
Po niezwykle udanym treningu
wszystkie Koksy zwaliły się do naszego mieszkania. Urządziliśmy sobie małe
posiedzenie, bo wiadomo jutro mają mecz, na który zresztą muszę się stawić.
Groźby jednak mają wielką moc. Usiedliśmy wszyscy w salonie. Jedni na kanapie,
drudzy poupychali się na fotelach, niektórzy przynieśli krzesła z kuchni i
również na nie opadli, a reszta siedziała na podłodze. Ten zaszczyt przypadł
także mnie, ale nie będę narzekać, bo co by nie było podłoga jest nawet wygodna.
Postawiłam na stole szklanki z
herbatą owocową i cukierniczkę. Obok położyłam półmisek z ciastkami
czekoladowymi. No przecież od kilku ciasteczek im się nic nie stanie, a wręcz
przeciwnie. Zresztą Zibi podjada cały czas i jakoś żyje.
Usiadłam na rozłożonym na
podłodze kocu i oparłam się plecami o bok fotela, na którym siedzieli Damian i
Kuba. Popatrzyłam na moje koksy, które całym składem siedziały w tym
pomieszczeniu i zdałam sobie sprawę, że cholernie mi ich brakowało! Tęskniłam
za przekomarzaniem Damiana i Miśka, za czarnym humorem Patryka, za dobrymi
radami Krzyśka, za specyficznym śmiechem młodego… To moja rodzina pomyślałam i
uśmiechnęłam się ciepło. Zbyszek rzucił mi pytające spojrzenie, a ja w
odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami. Wzruszyłam się widząc te wszystkie
znajome twarze.
Moi przyjaciele.
- Aśka, nie becz. - trącił mnie
młody.
- Cicho, Kuba. Jestem babą. Wolno
mi.
W odpowiedzi roześmiał się
szczerze i szarmancko odstąpił mi swoje miejsce obok libero.
- Skoro jesteś babą i do tego
gospodynią, to chyba nie wypada ci siedzieć na podłodze, nie? - zapytał z
uśmiechem.
Dałam mu kuksańca w bok i zajęłam
jego wcześniejsze miejsce. Damian objął mnie ramieniem w przyjacielskim geście,
a po chwili dało się słyszeć nasze śmiechy. Godzinę później stwierdziłam, że
jako gospodyni muszę się zatroszczyć o moich wielożołądkowych gości. Wstałam i
ciągnąc za sobą młodego udałam się w stronę kuchni. Wyciągnęłam chleb, masło,
jakąś szynkę i ser żółty. Ułożyłam to wszystko na stole.
- Kroisz. - zwróciłam się do Kuby.
Podałam mu deskę i nóż do chleba,
a sama zajęłam się parzeniem herbaty w dzbanku. Potem razem posmarowaliśmy
wszystkie kromki. Chyba nie muszę mówić, że poszedł prawie cały chleb? Niech
jedzą, będzie się do czego przytulić. Nałożyliśmy na każdą kanapkę plasterek
szynki i sera, a na to jeszcze pomidorka. Posoliliśmy, popieprzyliśmy i
mogliśmy podawać do stołu. Wzięliśmy te trzy talerze pełne kanapek i kiedy
tylko postawiliśmy je na stole, chłopaki się ożywili. Wróciłam się jeszcze po
herbatę i ją również postawiłam na stole.
- Bierzcie i jedzcie z tego
wszyscy, albowiem to są resztki z naszej lodówki. - zażartowałam i usiadłam w
fotelu obok Damiana.
- A ja się zastanawiałem, gdzie
was wciągnęło. - Zbyszek charakterystycznie poruszył brwiami.
- Co ci chodzi po głowie,
braciszku? - zakpiłam.
- W tej chwili? Kanapki. - wyszczerzył
się do mnie.
No tak. Darmowa kolacja.
Nasze posiedzenie trwało nadal z
tym, że wysłałam Zbyszka do sklepu, bo skończył się chleb i ser żółty, a koksy
dalej głodne. Przy okazji miał kupić jeszcze coś, co nadawałoby się na
zrobienie gigantycznych kromek, którymi by się w końcu zapchali.
Kuba dzielnie mi pomagał w
kuchni. Będą z niego ludzie. Oczywiście jeśli nie zwariuje przy tych starszych
głupkach.
- Teraz gadaj, co tu się działo?
- zapytałam go.
- Same nudy. Bez ciebie nudno
było. I Michał chodził jakiś struty, ale odmieniło mu się jak wrócił z Bielska.
- Chodził struty, mówisz. -
uśmiechnęłam się przebiegle.
- Co kombinujesz? – zapytał,
zacierając ręce.
- Domyślam się co poprawiło mu
humor. - roześmiałam się.
- Co? - ożywił się.
- Nie co, a raczej kto. Ma na
imię Kalina. - westchnęłam.
Towarzystwo rozeszło się około
dziesiątej. Cieszyłam się, że przyszli i że mogliśmy wszyscy ze sobą
porozmawiać. Zbierając wszystkie szklanki, talerze i inne sztućce z salonu,
miałam uśmiech na ustach. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa.
- Pomogę ci. - w kuchni pojawił
się Michał.
- Dzięki. - rzuciłam z uśmiechem.
Razem poszło nam zdecydowanie
szybciej. Ja zmywałam naczynia, a Michał je wycierał. Tworzyliśmy zgrany team.
Kiedy skończyliśmy zaparzyłam nam herbaty i usiedliśmy przy stole. Zbyszek w
tym czasie zajmował się doprowadzeniem salonu do stanu używalności.
- Czuję się wykończona. -
westchnęłam, opadając na krzesło.
- Wymęczyliśmy cię? - zaśmiał się.
- Nawet nie wiesz jak. Ale było
mi to potrzebne.
- Nam też. Jutro gramy i
potrzebowaliśmy takiego luźnego spotkania, gdzie możemy się pośmiać, pogadać,
powspominać, a i nakarmią całkiem dobrze.
Roześmiałam się.
- Następnym razem przynoszą swój
chleb. - zażartowałam. - No. Oprócz Kuby.
- Młody ma jakieś zdolności
kulinarne, o których nie wiedziałem? - zainteresował się.
- Świetnie smaruje chleb, jeśli
chcesz wiedzieć. - zażartowałam. - A tak na poważnie to mam nadzieję, że go tam
nie zdemoralizujecie.
- O to się nie martw. Młody ma
twardy kręgosłup. Poradzi sobie.
- Za kilka lat to jego nazwisko
będzie budzić miękkość w kolanach nastolatek. - roześmiałam się.
- Masz przestarzałe informacje. -
odezwał się Zbyszek, który właśnie wszedł do kuchni z ścierką na ramieniu. -
Według najnowszej ankiety przeprowadzonej wśród kibiców Jastrzębskiego Węgla i
nie tylko okazuje się, że Młody podbił serca naszych kibiców już dawno. Teraz
tylko trzeba go podszkolić technicznie, fizycznie a także z dziedziny
rozumienia kobiet i będzie cacy.
- Łoł.. Szykuje się wielka
kariera! - zawołałam.
- Sama się przekonasz.
- A tak. Mecz. Tylko że…
- Nawet nie mów, że nie możesz.
Nie przyjmuję takiej opcji.
- Nie. Nie o to chodzi. Mam
dylemat. - westchnęłam teatralnie.
- O co chodzi? - zapytał Michał.
- No bo ja nie wiem czyją
koszulkę ubrać. Wiecie.. Brata nie będę faworyzować. Jak ubiorę koszulkę z
Kubiakiem na plecach to mnie zeżrą Twoje fanki. - zwróciłam się do Michała.
Roześmiali się.
- Ja mam idealne rozwiązanie! -
zawołał Zbyszek. - Jakie? - zainteresowałam się.
- Dowiesz się w swoim czasie. -
mrugnął porozumiewawczo do Michała i wyszedł z kuchni.
- Michał? - zapytałam z nadzieją.
W odpowiedzi tylko pokręcił głową
i roześmiał się na widok mojej miny.
- I ty Brutusie przeciwko mnie?
Przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale szlaban to szlaban ;x
OdpowiedzUsuńJak ja jej zazdroszczę! <3 Ma dziewczyna szczęście, że może z takimi ludźmi przebywać. Widać, że rzeczywiście są jej przyjaciółmi i to jakimi wspaniałymi. Nie dziwię się, że za nimi tęskni. Gdybym miała ich blisko, nie wytrzymałabym bez nich nawet dnia ;'( Haha.
Wspaniały brat i jego jeszcze wspanialszy przyjaciel (if u know what i mean XD). Ciekawe, co kombinują... Czyżby mieli zamiar połączyć dwie koszulki dwóch wspaniałych klubów, haha? <3 Z przodu klub Zbyszka, z tyłu Jastrzębski i nazwisko Miśka *---* Jeeeja, jestem geniuszem, hahahaha! Gdyby tak można było zrobić....to byłoby niesamowite. Jedno serce - dwie drużyny ♥
P.S. Michaś i Kalina <3333333333
Przepraszam, że piszę z mojego wspólnego konta z koleżankami. Pozdrawiam, caro
P.S.2 Musisz mi przypominać o tych głupich testach?? ://///
UsuńJejku, fajnie tak, że po dniach rozłąki ponownie spotkała się ze swoimi kochanymi siatkarzami! :) Miło spędzili sobie czas, oczywiście też musiała ich nakarmić, ale w pomocą przyszedł jej Kuba, który to pojawia się już od kilku rozdziałów w życiu Aśki.. hm. :p Tak, już będę snuła swoje podejrzenia XD No i ciekawe co też Michał wraz z Zibim wymyślili z tą koszulką dla mecz dla Asi, bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńEj, ej, ej! Spokojnie! Kuba jest jeszcze niepełnoletni! Tuż to byłaby zbrodnia.. xDDD Tak naprawdę to wplątałam go do rozdziałów, bo zawsze jak go widzę, tomi się mordka cieszy, a jego tekst: "Cześć, jestem Kuba i jestem z Polski." po prostu wygrywa internety! :)))
UsuńZapraszam również do siebie http://strefa-id.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń