Hej hej!!
Wiem, że robię
coraz dłuższe przerwy między rozdziałami, ale to wynika tylko i wyłącznie z
natężenia obowiązków. J
Dziękuję tym
bloggerkom, które komentują każdy rozdział. To dla mnie naprawdę wiele znaczy,
motywuje do dalszej pracy i sprawia, że mam naprawdę wielkiego banana na
twarzy. Dziękuję! :*
I jeszcze
jedno.
JASTRZĘBIE MA 3
MIEJSCE WLIDZE MISTRZÓW!!!!!
W dalszym ciągu
jeszcze nie ochłonęłam, ale tak się po prostu nie da. Kiedy Twoja ulubiona drużyna,
której kibicujesz zawsze i wszędzie, wygrywa mecz z Zenitem Kazań, to jest to
powód do dumy.. :DD
"Są osoby,
których sam widok sprawia, że masz wielki uśmiech na twarzy."
- Nie dam rady dłużej, no.. - powiedziałam sama do siebie.
Wyszłam z ukrycia i powoli
zmierzałam w dół, co chwila się chowając, żeby mnie czasem nie zauważyli. Będąc
na samym dole stanęłam obok trenera i bez słowa im się przyglądałam. Czekałam
aż sami mnie zlokalizują i w ogóle dotrze do nich, że tu jestem. Damian
podszedł do trenera. Chwilę z nim porozmawiał po angielsku, a potem obrócił się
w moją stronę, rzucił krótkie “cześć Aśka” i odwrócił się z powrotem. Nagle
gwałtownie się zatrzymał, wyprostował i spojrzał na mnie jeszcze raz, a jego
twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
- Aśka! - krzyknął i zaraz do
mnie podbiegł.
Chwycił mnie i zaczął się kręcić
wokół własnej osi. Zaczęłam się śmiać tak, jak reszta zespołu, która
momentalnie była przy nas. Damian kręcił się i kręcił, aż jemu samemu się
zakręciło w głowie i wywaliliśmy się na boisko. Cały czas się śmiejąc
zepchnęłam go z siebie i usiadłam na parkiecie. Wyszczerzył się do mnie, ale
cały czas leżał. Minie trochę czasu zanim przestanie widzieć podwójnie.
Uśmiechnęłam się do reszty i przywitałam z każdym siatkarzem. Podnosili mnie,
przytulali i nie wiadomo co jeszcze. Zachowywaliśmy się jak dzieci, ale skoro
jesteśmy jedną wielką rodziną to wolno nam.
Śmialiśmy się i wygłupialiśmy do
czasu, aż trener nie miał nas dość i zarządził mecz. Oczywiście każdy chciał,
żebym grała w jego drużynie, ale musiałam ich rozczarować. Nie wzięłam żadnego
stroju.
- To my Ci pożyczymy! - wrzasnął
Damian.
Ale ja miałam lepszy pomysł.
- Nie. Ja będę sędziować! -
wyszczerzyłam się do nich i spojrzałam prosząco na Lorenzo.
Pokręcił głową, ale dał mi
gwizdek. Popędziłam na stanowisko sędziego, a chłopaki się podzielili na dwie
grupy. Michał i Zbyszek grali przeciwko sobie. Będzie się działo.
Zagwizdałam i rozpoczął się mecz.
Pierwsza serwowała Łasica z drużyny Michała. Odebrał Krzysiu Gierczyński i
podał do rozgrywającego. Piłka na lewy atak, gdzie przygotowany już był Zibi
i.. Blok!! Tak jest! Ręce Miśka kierują piłkę w boisko! Pierwszy punkt dla
aniołków.
Pierwszą partię wygrały aniołki,
gdzie Misiek świetnie grał blokiem. Sam zdobył dużo punktów w tym elemencie.
Zbyszkowi coś nie szło w pierwszej partii, ale w drugiej już się rozegrał i
poprowadził drużynę robaczków do zwycięstwa.
Oczywiście ja nie byłabym sobą,
gdybym się z nich nie śmiała, więc po drugiej partii zmienił mnie Lorenzo i
musiałam zadowolić się siedzeniem na ławce.
W przerwie ogłosiłam chłopakom,
że która drużyna wygra ma u mnie buziaka w policzek, tak żeby ich zmotywować.
Oczywiście wszyscy byli chętni, więc gra weszła na nowy, zażarty poziom. Ja
jeszcze dolewałam oliwy do ognia ciągle zmieniając drużynę, której kibicowałam.
Mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla aniołków, po tym jak Michał zdobył ostatni
blok kolejnym punktowym blokiem. Chłopaki ze zwycięskiej drużyny ustawili się w
rządku i palcem wskazywali na swoje policzki. Zaśmiałam się, ale podeszłam do
nich i każdemu zaserwowałam nagrodę główną. Miśkowi dodatkowo w drugi policzek,
jak to powiedziałam, za bloki.
Chłopaki skończyli się rozciągać
i pomaszerowali do szatni. Zostałam na boisku razem z Lorenzo.
- Masz dobry wpływ na Michała i
Zbyszka. Ostatnio nie grali tak dobrze.
- Oni na mnie też trenerze. -
uśmiechnęłam się w jego stronę. - Widać rozłąka nam nie służy.
- Właśnie. Jak tam mama? -
spojrzałam na trenera jakby przyleciał z kosmosu. To on o tym wie?
- Nie patrz tak. Nie było Ciebie
i Zbyszka zbyt długo, żeby się nie zainteresować.
- Już lepiej, dziękuję. -
odpowiedziałam.
- Ale jednego nie rozumiem. Czemu
Zbyszek też był tam potrzebny? - zapytał.
- Widzi pan, trenerze, to nie
takie proste. Moja mama to też mama Zbyszka, ale on o tym nie wiedział, aż do
niedawna.
- A ty wiedziałaś?
- Nie. Ja też nie wiedziałam.
Mama nie wspomniała nigdy, że gdzieś tam w żyje mój brat albo siostra. -
powiedziałam głosem, w którym przebijał się ból.
- Ale wybaczyłaś jej. - bardziej
stwierdził niż zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam twardo.
- Zuch dziewczyna. - odpowiedział
i oddalił się.
Uśmiechnęłam się sama do siebie,
a potem wyszłam na korytarz i czekałam siatkarzy. W głębi duszy cieszyłam się,
że Lorenzo mnie o to zapytał. Mogłam to z siebie wyrzucić i to było mi
potrzebne. Ten człowiek był niesamowity. Potrafił śmiać się razem z chłopakami,
a po chwili patrzył na nich surowo i poganiał do ćwiczeń. Był dla nich nie
tylko trenerem, ale również tak po trochu przyjacielem, któremu mogli się
zwierzyć i szukać u niego porady. Nigdy nie odesłałby ich z kwitkiem. Oni
szanowali jego, a n on szanował ich. Ta zasada sprawdzała się w stu procentach. Mi trener zastępował ojca, tutaj, w
Jastrzębiu. Może nie tyle fizyczni, bo nie wyobrażam sobie, bym mogła się do
niego przytulić, czy usiąść na kolanach, ale duchowo. Potrafi mnie wesprzeć,
okazać swoje zdanie, pochwalić, czy zanegować. I to było dla mnie naprawdę coś
nowego. Po raz kolejny spotykam życzliwe mi osoby, które chcą dla mnie jak
najlepiej i które są gotowe mi pomóc. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, że
ktoś macha mi ręką przed twarzą. Udawałam zamyśloną, a potem szybkim ruchem ją
złapałam i popatrzyłam w twarz właścicielowi. Damian wyglądał, jakby nie miał
pojęcia jak ja to zrobiłam, a ja się tylko uśmiechałam. Zrobił płaczliwą minę i
pociągnął dwa razy nosem.
- Nad czym tak myślisz, hę?
- Nie chcesz wiedzieć… -
powiedziałam wesoło.
- Aśka.
- Co?
- Ty zboczuchu. - zaśmiał się i
zaczął uciekać.
Puściłam się za nim sprintem, po
drodze barwnie i szczegółowo opisując mu co z nim zrobię jak już go dorwę.
- Nie dorwiesz mnie! Jestem za
szybki. - zaśmiał się.
- Radziłbym uważać. - wrzasnął
gdzieś z tyłu Michał. - Ostatni raz jak się z nią ścigałem była prawie szybsza!
Zaśmiałam się, widząc jak
Wojtaszkowi przez chwilę poplątały się nogi. Bidak pewnie myśli jak się
otrzepać z tego gówna, w które wdepnął.
- Już nie żyjesz! - krzyknęłam i
przyśpieszyłam jeszcze bardziej.
Dorwałam go w końcu i
uśmiechnęłam się chytrze.
- Mam Cię, króliczku. -
wyszczerzyłam się i nagle do głowy wpadł mi szatański pomysł. - Daruję Ci, ale
nic za darmo.
Przedstawiłam mu swój warunek.
Damian zbladł, ale nie mając wyjścia, zgodził się. Przybiłam sobie piątkę w
duchu.
- Dorwałaś go?! - rozległ się
krzyk Zbyszka.
Nie odpowiedziałam. Po prostu
szłam dalej ramię w ramię z Damianem, który nie miał zbyt wesołej minki.
- Kiedyś się za to odwdzięczę. -
wysyczał z udawanym gniewem.
- Pewnie, że tak. Jeśli tylko uda
Ci się mnie dogonić. - zażartowałam i wybuchnęliśmy śmiechem.
Chłopaki zdziwili się
niezmiernie, gdy podeszliśmy do nich śmiejąc się. Tym bardziej, że Damian był
wstanie nienaruszonym.
- Dowiecie się później. - odpowiedziałam
na ich nieme pytanie.
Jaki sympatyczny rozdział :D W końcu jakiś pozytywny akcent i coś miłego się dzieje, a nie tylko szpitale, choroby, smutki, problemy, itp... Damian i Zbyszek mnie rozwalają! ♥ Oni są tacy wspaniali, haha, no i zabawni, of course. Dobrze, że dziewczyna ma kogoś takiego koło siebie - kogoś, kto potrafi ją wyciągnąć z największego dołka.
OdpowiedzUsuńNo i ciekawa jestem niezmiernie, co będzie z Damiankiem po tym "warunku" Asi, haha :D
Hhaha.. aniołki, robaczki - cóż za oryginalnie nazwy drużyn!
OdpowiedzUsuńAch, Lorenzo to taki naprawdę drugi ojciec dla Aśki, taki dobry duch i to nie tylko drużyny. Osobiście za nim nie przepadam, ale w twoim opowiadaniu jest zgoła inaczej :-)
Jaki warunek postawiła dziewczyna Damianowi? - to mnie bardzo nurtuje i ciekawi jak nie wiem co! Znając życie - na pewno mi tego nie zdradzisz, więc muszę czekać na kolejny rozdział.
zapraszam, dawno Cię tu nie widziałam http://strefa-id.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń