-

-

13 września 2013

Rozdział VIII


Życie ciężkie jest. Niby o tym wiemy, ale czasem jednak zapominamy.
Dziwne..
Kolejny rozdział umieszczam:*






„Wykrzyczeć chcę: nie tak masz żyć! Nie musisz grać, wystarczy być…”
Bracia – Biały anioł


- Chętnie. 

Usiadł na krześle przy stole, które wcześniej wytarł szmatką rzucona mu przeze mnie. Cóż, nazbierało się trochę kurzu. Umyłam dwa kubki, które również do najczystszych nie należały. Wsypałam do nich po dwie łyżeczki kawy i zalałam gorącą wodą. Postawiłam kubki z parującą i zbawienną kawą na czystym już stole i zaczęłam szukać cukru. Ja nie słodzę, ale nie wiem jak Michał, więc lepiej poszukać.

- Czego szukasz?

- Cukru.

- Jeśli o mnie chodzi to nie słodzę.

- To kamień z serca, bo ja również nie słodzę, a cukru nie ma.

Przez chwilę każde z nas zajęło się swoim kubkiem i nie odzywaliśmy się, ale nie było niezręcznie. Pomimo tego, że znałam Michała od zaledwie dwudziestu minut polubiłam go. Zauważyłam, że tak jak mnie śmierć siostry trochę go zmieniła. Michał Kubiak jest znaną postacią w siatkówce, więc jeśli jest się kibicem lub zawodniczką, to wie się, że nasz Dzik był raczej pełny energii i humoru.

- Na długo przyjechałaś?

- Jeszcze nie wiem. Na pewno zejdzie mi kilka dni na posprzątaniu mieszkania i zapakowaniu rzeczy. Potem muszę je niestety sprzedać.

- Sprzedać?

- Tak było opłacone z góry, dlatego dopiero teraz się tym zajęłam.

- Ciężko się wyrwać z pracy, prawda?

- Tak. Trener nie był zbytnio zachwycony, moim urlopem.

- Trener?

- BKS Aluprof. Mówi ci to coś?

- Siatkarka.

W jego głosie słychać było swego rodzaju radość. Nie na co dzień spotykają się dwie obce sobie osoby kręcące się wokół świata siatkówki.

- Tak. 

- Jaka pozycja?

- Przyjmująca.

- To się dobraliśmy.

Na jego usta wypłynął mały uśmieszek. Być może przez wzgląd na siostrę, być może z dobroci własnego serca, nie chciałam, żeby Michał ciągle zasmucał się śmiercią Juli. Co było się nie odstanie. Trzeba żyć dalej, choć jest ciężko.

- Wiesz. Do twojego doświadczenia i ogrania mi trochę daleko, ale nie mogę nie powiedzieć, że jestem całkiem dobra.

- Nie wątpię – popatrzył na mnie przeciągle. 

Nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Co?

- Właśnie skojarzyłem, że widziałem mecz reprezentacji, w którym grałaś. Wcześniej cię nie poznałem, chociaż skądś cię kojarzyłem.

- W takim razie oglądałeś chyba wszystkie nasze występy, bo w tym sezonie grałam tylko raz.

- Możliwe. Ale o ile mnie pamięć nie myli, zostałaś wtedy MvP.

- Zgadza się.

- Byłem wtedy na trybunach.

- Serio? – uśmiechnął się w odpowiedzi.

- Dokładnie naprzeciw trenera, który swoją drogą był cholernie zadowolony z twojej gry. Spodziewaj się awansu w najbliższym czasie.

- I ja mam ci wierzyć? – powiedziałam żartem. 

- Kto jak kto, ale ja się na tym znam.

Rozmowę przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz.

- Mamusia.

Michał popatrzył na mnie zdziwiony.

- Czemu nie odbierzesz?

- Jakby to powiedzieć. Trochę się z nią pożarłam przed wyjazdem i nie jestem pewna, czy tym razem również nie wybuchnę. Zadzwonię do niej jutro.

- Pamiętam jak ja się niedawno pokłóciłem z tata. Przez tydzień, żaden z nas się do siebie nie odezwał.

- Ach ta męska duma.

Michał się uśmiechnął. Dopił swoją kawę i wstał.

- Za chwilę mam trening, więc muszę już lecieć.

- Jasne. Wpadnij jutro po album.

- Album?

Popatrzyłam na niego wszechwiedzącym wzrokiem, a on jakby się trochę zmieszał.

- I tak do niego zajrzę, więc się nie przejmuj.

Zaśmiał się. Choć w jednej dziesiątej mój plan wyciagnięcia go z dołka się powiódł.

- Dziękuję za kawę.

- A ja za towarzystwo. 

Uśmiechnęliśmy się do siebie, chłopak rzucił jeszcze ‘’Do jutra” i wyszedł z mieszkania. 

Miło było, ale teraz trzeba zająć się tym brudem.

Zwiedziłam całe mieszkanie raz jeszcze, bo przedtem nie bardzo miałam głowę do podziwiania. Musiałam przyznać, że zakurzone nie wygląda zachwycająco, ale jeśli tu posprzątam, będzie naprawdę przytulnie.

Zajrzałam ponownie do sypialni i usiadłam na łóżku w miejscu, gdzie poprzednio siedział Michał. Wzięłam do ręki album i otworzyłam na pierwszej stronie.

Zdjęcia, dialogi, wycinki z gazet, ale przede wszystkim informacje pod każdym wklejonym elemencie.

Przeglądając i czytając to wszystko, uśmiałam się do łez. Nie ma co, moja siostra umiała sobie znaleźć przyjaciół równie zakręconych, co ona.  Cieszę się z tego, bo świadczy to o tym, że nie była tu samotna. Miała się z kim zabawić i wyjść z domu. Miała z kim pogadać. Martwiłam się, że nie pozna tu nikogo przez swoje ciągłe wyjazdy i będzie siedzieć sama. Na szczęście dwoje humorzastych siatkarzyków wzięło ją pod swoją opiekę.

Śmiałam się, gdy czytałam jak się poznali. Śmiałam się, gdy pisała jak odwiedziła całą drużynę na treningu. No przepraszam bardzo. Moja siostra i siatkówka? Jak? Gdzie? Kiedy?

Dopiski Michała i Zbyszka, który również wydawał mi się sympatyczny, były zawsze najlepsze. Ciągle się czegoś czepiali i nie wiem tylko, czy na poważnie, czy żartowali. Mimo to śmiałam się i nie mogłam przestać. Od długiego czasu nie miałam już takiej chwili beztroski, ale wiem, że teraz życie powinno być troszkę łatwiejsze dla mnie. Pogodziłam się z wypadkiem. Nie mam żalu do nikogo, nikogo nie obwiniam. Takie rzeczy się zdarzają i nie jestem jedyną osobą, która straciła kogoś bliskiego. 

Mama straciła swoją ukochaną córkę. Rozumiem to, ale czy ona ma zamiar na zawsze rozpaczać. Jest jej ciężko, wszystkim nam było.  Nie może się poddać i przegrać walki o samą siebie. Nie chcę stracić również matki, dlatego tak bardzo staram się ją przekonać do życia. Tata zaczyna mnie rozumieć i stara się mi pomóc, ale wiem, że on też ma związane ręce.

Rozważyłam za i przeciw. Sięgnęłam po telefon i wybrałam jeden numer z listy kontaktów. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam na połączenie.

- Halo?

- Cześć mamo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz