Z sensem, czy bez sensu.. Kogo obchodzi, co robimy? Nasza sprawa i nikogo więcej.
Dzięki, że jesteście!
„Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.”
Dzięki, że jesteście!
„Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.”
Wyszłam z kuchni i zobaczyłam
sylwetkę Bartmana, który rozglądał się po całym mieszkaniu, chyba mnie szukał.
- Co ty tu jeszcze robisz? –
zapytałam. – Na trening biegiem marsz!
- Za chwilę. Muszę ci coś
powiedzieć, a właściwie – zaczął się plątać w zeznaniach Zbyszek.
- Wykrztuś to z siebie!
- Chciałem ci podziękować.
- Za co?
- Za to, że tchnęłaś w Miśka
trochę życia.
- Ja?
- Dopóki się nie zjawiłaś, on był
jak cień, a teraz śmieje się, normalnie rozmawia. Naprawdę nie wiem, jak mam ci
dziękować.
- Nie musisz mi za nic dziękować,
bo nawet jeśli się przyczyniłam do poprawy jego nastroju, nie zrobiłam tego
świadomie.
Zbigniew popatrzył na mnie
wzrokiem ‘’ja i tak wiem swoje’’, a potem zbliżył się do mnie i przytulił. Nie
wiedziałam co się dzieje, więc nie był to z mojej strony odwzajemniony uścisk.
Siatkarz się odsunął, popatrzył mi w oczy, jeszcze raz powiedział dziękuję, a
potem pod groźbą mojego kopniaka opuścił mieszkanie.
Zostałam sama, ale nie wiedziałam
co mam ze sobą zrobić. Czy Zbyszek mógł mieć rację? Czy naprawdę przyczyniłam
się do stanu Michała? Nie byłam tego pewna, ale widziałam te jego smutne
uśmiechy. Wiedziałam, że tak jak i ja , potrzebuje czasu, żeby się po tym
wszystkim pozbierać. Jednego dnia ktoś jest, a następnego już go nie ma.
Niestety nie przejdziesz nad tym do porządku dziennego w parę dni. To ciężki
czas, ale nie można się poddać. Nie można powiedzieć, że straciło się sens
życia, bo jedna osoba nie może nim być. Może być najważniejsza, ale są jeszcze
inne osoby, miejsca, rzeczy, które również są dla nas ważne. Nie można z nich
rezygnować.
Za dużo chyba myślenia dla mojego
nieprzyzwyczajonego mózgu, bo zaczęła mnie boleć głowa. Podeszłam do apteczki i
wzięłam jakieś tabletki od bólu głowy. Popiłam je zimną już herbatą i
postanowiłam się wziąć do roboty i skończyć to, co zaczęłam z chłopakami.
Szło mi to ciężej, ale nie było
tak źle. Zapakowałam kolejne dwa pudełka książkami, a potem kolejno zaniosłam
je do samochodu. `Zbyszek miał rację. Nie zapakuję tutaj wszystkiego, bo
brakuje już miejsca, a to dopiero sześć kartonów z książkami. No trudno,
najwyżej nadłożę trochę drogi.
Była dopiero siedemnasta, ale ja
nie miałam ochoty na oglądanie telewizji. Przebrałam się i wyszłam na spacer.
Znów mnie poniosło do parku naprzeciw bloku. Trochę pochodziłam po
wybrukowanych alejkach. Weszłam do mieszkania i spojrzałam na ekran telefonu,
który leżał na stole w kuchni. Miałam jeden SMS od Michała. „Co robiliście z
Zibim na górze? Bo nie uwierzę, że tak długo szukał kluczy.” – przeczytałam i
zaczęłam się śmiać. Zbyszek szukał kluczy, ciekawa wymówka. Odpisałam mu tak:
„Przepatrzył każde pudło, a potem uświadomiłam go, że ma je w kieszeni. e z obu
stron otoczone były drzewami, a potem usiadłam na ławce, z której miałam
doskonały widok na kaczą rodzinkę, pływającą po małym jeziorku. Żałowałam, że
nie wzięłam trochę chleba. Chętnie przyjrzałabym się z bliska tym zwierzętom,
tym bardziej, że maluchy nie były już takie małe, ale nadal wyglądały ślicznie.
Przyglądałam się, jak płyną w rządku za mamą.
Tę kojącą ciszę przerwał dźwięk
mojego telefonu. Dzwoniła Kalina, moja najlepsza przyjaciółka z Aluprofu.
- Halo?
- Joasia! Nawet nie wiesz jak tu
bez ciebie pusto.
- Cześć Kalinko. Ja też się
cieszę, że cię słyszę. – zaśmiałam się. – Jak tam treningi?
- Och.. Nawet mi nie wspominaj.
Mirek ciągle mówi jak to ciebie brakuje, że nie możemy się zgrać. Już mnie to
męczy.
- Przepraszam Was, że tak sobie
wyjechałam, ale naprawdę musiałam.
- Ja cię rozumiem. Sama pewnie
postąpiłabym podobnie w takiej sytuacji, ale nie mogę się już doczekać Twojego
powrotu!
- Co powiesz na kino, ploteczki i
babski wieczór?
- Trzy pytania. Jak? Gdzie?
Kiedy? – zaśmiałam się.
- Wiesz na razie jestem jeszcze w
Jastrzębiu, ale to jeszcze tylko kilka dni.
- Aż tak ci tam źle?
- Nie. Tu jest naprawdę
wspaniale. Ludzie są naprawdę przemili i pomocni, siatkarze również, ale
brakuje mi treningów.
- Hymm. Siatkarze mówisz?
- Kalina! Czy ty tylko tyle
pamiętasz z mojej wypowiedzi?
- Oczywiście, że nie. Słyszałam,
jak mówiłaś, że tęsknisz za Mirkiem.
- Kalina! – wrzasnęłam, z całych
sił siląc się na powagę, ale to było na nic. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a
razem ze mną moja przyjaciółka.
- Oj tam. Oj tam. On też za tobą
tęskni.
- I jak ja mu teraz spojrzę w
oczy?
- Nie martw się nie powiem mu. Co
z tymi siatkarzami?
- Ty tylko o jednym. Mówiłaś, że
nie interesują cię związki na odległość.
- Wiesz, kobieta zmienną jest.
- Co ty nie powiesz? Czyli że dla
siatkarza jesteś w stanie zmienić zawód?
- Co ty wygadujesz?! Ja? Porzucić
siatkówkę? Moja największą miłość, zaraz po Mirku oczywiście?
Wybuchnęłam niekontrolowanym
śmiechem, który jednak bardziej przypominał dziki brecht.
- Nie podejrzewałam cię o
publiczne ogłaszanie swoich miłosnych peryferii.
- O czym ty mówisz? – zapytała
niepewnie.
- Tak się składa, że siedzę sobie
w parku, a twój miłosny okrzyk słyszało chyba pół Jastrzębia.
- Co mi tam. Nie znają mnie, nie
będzie wstydu.
- Tak ci się tylko wydaje.
Pomyślałaś o mnie? O tych wszystkich głupich spojrzeniach, jakimi mnie obrzucą?
O tym co sobie pomyślą o mnie?
- W ciąży jesteś?
- CO?!
- Bo masz takie humorki, jakbyś
była.
- No bardzo śmieszne. Ja tu do
ciebie z moimi problemami, a ty chcesz się mnie pozbyć?
- Pozostawię to bez komentarza.
Teraz gadaj co z tymi siatkarzami?
- Poznałam takich dwóch.
- Jacy są?
- Wysocy.
- Żartujesz?!
- Nie. Jestem śmiertelnie
poważna. Jak przy nich stoję to czuję się mała. Pierwszy raz w moim życiu.
- Niemożliwe.
- A jednak.
- Dobra teraz na poważnie. Kto
to?
- Nie powiem ci, bo ogłuchnę.
- Czemu?
- Bo tym razem twoje krzyki
usłyszy całe Jastrzębie, oprócz mnie oczywiście, bo ja będę już wtedy w drodze
do laryngologa.
- Aż tak?
- Aż tak.
- Czyli nie powiesz?
- Kiedyś na pewno.
- Teraz?
- Chcesz narażać swoją
przyjaciółkę na głuchotę?
- Twoje argumenty mnie
przekonały.
- To bardzo dobra wiadomość.
- Trener się zbliża! Chyba ćwiczy
na mnie zabijanie spojrzeniem. Ratuj! – zaśmiałam się.
- Masz za swoje Kalinko. Do
zobaczenia!
- Za kilka dni! Pa!
Rozłączyłam się. Nie ma to jak
rozmowa na poziomie z najlepszą przyjaciółką.
Zrobiło się szarawo, więc wstałam
i skierowałam się w stronę bloku. Weszłam do mieszkania i od razu swoje kroki
skierowałam do łazienki. Po prysznicu ubrałam pidżamę, czyli spodnie dresowe i
koszulkę i położyłam się na łóżku z książką w ręku. Przeczytałam kilka
rozdziałów i poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon i otworzyłam wiadomość od
nieznanego nadawcy.
„Jeszcze
raz dziękuję.”
Wiedziałam od kogo to. Zasnęłam z
uśmiechem na ustach.
Hahaha.. MEGA! A ta rozmowa z koleżanką z Aluprofu to wgl XDD Hahaha.. nie no, co się dziwić tej całej Kalinie. Jak ja bym się dowiedziała, że moja przyjaciółka zna SAMEGO ZIBIEGO i KUBIAKA, pewnie postąpiłabym tak samo ;)) Czekam na kolejne i na coś 'więcej', że tak to ujmę; z Zibim i Joanną, bo coś mi się wydaję, że ich do siebie ciągnie,co?? :D
OdpowiedzUsuńPzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/
Na wszystko przyjdzie pora :** Koleżanka z Aluprofu to tak jakby troszkę moja przyjaciółka, z którą potrafię iść późną nocą i śpiewać na cały regulator kościelne piosenki! :)) Heheh Ale co tam żyje się raz i właśnie taką zasadę wyznaje Kalinka..
UsuńOooo.. Widać Misiek powoli zaczyna wracać do prawdziwego życia :) Rozmowa z przyjaciółką (ahahah) świetne! Zupełnie podobne, do moich z moją przyjaciółka!
OdpowiedzUsuńŚwietne :) czekam na więcej
pozdrawiam, i zapraszam do mnie :*
Dziękuję!
UsuńMisiek, jak Misiek. Trochę porozpacza, ale się ogarnie (albo mu w tym pomogę!)..
Oczywiście wpadnę za niedługo. :D
:**