-

-

11 października 2013

Rozdział XII

Z sensem, czy bez sensu.. Kogo obchodzi, co robimy? Nasza sprawa i nikogo więcej.
Dzięki, że jesteście!




„Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.”
                                                                                                                                                               

Wyszłam z kuchni i zobaczyłam sylwetkę Bartmana, który rozglądał się po całym mieszkaniu, chyba mnie szukał.

- Co ty tu jeszcze robisz? – zapytałam. – Na trening biegiem marsz!

- Za chwilę. Muszę ci coś powiedzieć, a właściwie – zaczął się plątać w zeznaniach Zbyszek.

- Wykrztuś to z siebie!

- Chciałem ci podziękować.

- Za co?

- Za to, że tchnęłaś w Miśka trochę życia.

- Ja?

- Dopóki się nie zjawiłaś, on był jak cień, a teraz śmieje się, normalnie rozmawia. Naprawdę nie wiem, jak mam ci dziękować.

- Nie musisz mi za nic dziękować, bo nawet jeśli się przyczyniłam do poprawy jego nastroju, nie zrobiłam tego świadomie.

Zbigniew popatrzył na mnie wzrokiem ‘’ja i tak wiem swoje’’, a potem zbliżył się do mnie i przytulił. Nie wiedziałam co się dzieje, więc nie był to z mojej strony odwzajemniony uścisk. Siatkarz się odsunął, popatrzył mi w oczy, jeszcze raz powiedział dziękuję, a potem pod groźbą mojego kopniaka opuścił mieszkanie.

Zostałam sama, ale nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Czy Zbyszek mógł mieć rację? Czy naprawdę przyczyniłam się do stanu Michała? Nie byłam tego pewna, ale widziałam te jego smutne uśmiechy. Wiedziałam, że tak jak i ja , potrzebuje czasu, żeby się po tym wszystkim pozbierać. Jednego dnia ktoś jest, a następnego już go nie ma. Niestety nie przejdziesz nad tym do porządku dziennego w parę dni. To ciężki czas, ale nie można się poddać. Nie można powiedzieć, że straciło się sens życia, bo jedna osoba nie może nim być. Może być najważniejsza, ale są jeszcze inne osoby, miejsca, rzeczy, które również są dla nas ważne. Nie można z nich rezygnować.

Za dużo chyba myślenia dla mojego nieprzyzwyczajonego mózgu, bo zaczęła mnie boleć głowa. Podeszłam do apteczki i wzięłam jakieś tabletki od bólu głowy. Popiłam je zimną już herbatą i postanowiłam się wziąć do roboty i skończyć to, co zaczęłam z chłopakami.

Szło mi to ciężej, ale nie było tak źle. Zapakowałam kolejne dwa pudełka książkami, a potem kolejno zaniosłam je do samochodu. `Zbyszek miał rację. Nie zapakuję tutaj wszystkiego, bo brakuje już miejsca, a to dopiero sześć kartonów z książkami. No trudno, najwyżej nadłożę trochę drogi.

Była dopiero siedemnasta, ale ja nie miałam ochoty na oglądanie telewizji. Przebrałam się i wyszłam na spacer. Znów mnie poniosło do parku naprzeciw bloku. Trochę pochodziłam po wybrukowanych alejkach. Weszłam do mieszkania i spojrzałam na ekran telefonu, który leżał na stole w kuchni. Miałam jeden SMS od Michała. „Co robiliście z Zibim na górze? Bo nie uwierzę, że tak długo szukał kluczy.” – przeczytałam i zaczęłam się śmiać. Zbyszek szukał kluczy, ciekawa wymówka. Odpisałam mu tak: „Przepatrzył każde pudło, a potem uświadomiłam go, że ma je w kieszeni. e z obu stron otoczone były drzewami, a potem usiadłam na ławce, z której miałam doskonały widok na kaczą rodzinkę, pływającą po małym jeziorku. Żałowałam, że nie wzięłam trochę chleba. Chętnie przyjrzałabym się z bliska tym zwierzętom, tym bardziej, że maluchy nie były już takie małe, ale nadal wyglądały ślicznie. Przyglądałam się, jak płyną w rządku za mamą.

Tę kojącą ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu. Dzwoniła Kalina, moja najlepsza przyjaciółka z Aluprofu.

- Halo?

- Joasia! Nawet nie wiesz jak tu bez ciebie pusto.

- Cześć Kalinko. Ja też się cieszę, że cię słyszę. – zaśmiałam się. – Jak tam treningi?

- Och.. Nawet mi nie wspominaj. Mirek ciągle mówi jak to ciebie brakuje, że nie możemy się zgrać. Już mnie to męczy.

- Przepraszam Was, że tak sobie wyjechałam, ale naprawdę musiałam.
- Ja cię rozumiem. Sama pewnie postąpiłabym podobnie w takiej sytuacji, ale nie mogę się już doczekać Twojego powrotu!

- Co powiesz na kino, ploteczki i babski wieczór?

- Trzy pytania. Jak? Gdzie? Kiedy? – zaśmiałam się.

- Wiesz na razie jestem jeszcze w Jastrzębiu, ale to jeszcze tylko kilka dni.

- Aż tak ci tam źle?

- Nie. Tu jest naprawdę wspaniale. Ludzie są naprawdę przemili i pomocni, siatkarze również, ale brakuje mi treningów.

- Hymm. Siatkarze mówisz?

- Kalina! Czy ty tylko tyle pamiętasz z mojej wypowiedzi?

- Oczywiście, że nie. Słyszałam, jak mówiłaś, że tęsknisz za Mirkiem.

- Kalina! – wrzasnęłam, z całych sił siląc się na powagę, ale to było na nic. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a razem ze mną moja przyjaciółka.

- Oj tam. Oj tam. On też za tobą tęskni.

- I jak ja mu teraz spojrzę w oczy?

- Nie martw się nie powiem mu. Co z tymi siatkarzami?

- Ty tylko o jednym. Mówiłaś, że nie interesują cię związki na odległość.

- Wiesz, kobieta zmienną jest.

- Co ty nie powiesz? Czyli że dla siatkarza jesteś w stanie zmienić zawód?

- Co ty wygadujesz?! Ja? Porzucić siatkówkę? Moja największą miłość, zaraz po Mirku oczywiście?

Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, który jednak bardziej przypominał dziki brecht.

- Nie podejrzewałam cię o publiczne ogłaszanie swoich miłosnych peryferii.

- O czym ty mówisz? – zapytała niepewnie.

- Tak się składa, że siedzę sobie w parku, a twój miłosny okrzyk słyszało chyba pół Jastrzębia.

- Co mi tam. Nie znają mnie, nie będzie wstydu.

- Tak ci się tylko wydaje. Pomyślałaś o mnie? O tych wszystkich głupich spojrzeniach, jakimi mnie obrzucą? O tym co sobie pomyślą o mnie?

- W ciąży jesteś?

- CO?!

- Bo masz takie humorki, jakbyś była.

- No bardzo śmieszne. Ja tu do ciebie z moimi problemami, a ty chcesz się mnie pozbyć?

- Pozostawię to bez komentarza. Teraz gadaj co z tymi siatkarzami?

- Poznałam takich dwóch.

- Jacy są?

- Wysocy.

- Żartujesz?!

- Nie. Jestem śmiertelnie poważna. Jak przy nich stoję to czuję się mała. Pierwszy raz w moim życiu.

- Niemożliwe.

- A jednak.

- Dobra teraz na poważnie. Kto to?

- Nie powiem ci, bo ogłuchnę.

- Czemu?

- Bo tym razem twoje krzyki usłyszy całe Jastrzębie, oprócz mnie oczywiście, bo ja będę już wtedy w drodze do laryngologa.

- Aż tak?

- Aż tak.

- Czyli nie powiesz?

- Kiedyś na pewno.

- Teraz?

- Chcesz narażać swoją przyjaciółkę na głuchotę?

- Twoje argumenty mnie przekonały.

- To bardzo dobra wiadomość.

- Trener się zbliża! Chyba ćwiczy na mnie zabijanie spojrzeniem. Ratuj! – zaśmiałam się.

- Masz za swoje Kalinko. Do zobaczenia!

- Za kilka dni! Pa!

Rozłączyłam się. Nie ma to jak rozmowa na poziomie z najlepszą przyjaciółką.

Zrobiło się szarawo, więc wstałam i skierowałam się w stronę bloku. Weszłam do mieszkania i od razu swoje kroki skierowałam do łazienki. Po prysznicu ubrałam pidżamę, czyli spodnie dresowe i koszulkę i położyłam się na łóżku z książką w ręku. Przeczytałam kilka rozdziałów i poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon i otworzyłam wiadomość od nieznanego nadawcy.

„Jeszcze raz dziękuję.”

Wiedziałam od kogo to. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.



4 komentarze:

  1. Hahaha.. MEGA! A ta rozmowa z koleżanką z Aluprofu to wgl XDD Hahaha.. nie no, co się dziwić tej całej Kalinie. Jak ja bym się dowiedziała, że moja przyjaciółka zna SAMEGO ZIBIEGO i KUBIAKA, pewnie postąpiłabym tak samo ;)) Czekam na kolejne i na coś 'więcej', że tak to ujmę; z Zibim i Joanną, bo coś mi się wydaję, że ich do siebie ciągnie,co?? :D

    Pzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystko przyjdzie pora :** Koleżanka z Aluprofu to tak jakby troszkę moja przyjaciółka, z którą potrafię iść późną nocą i śpiewać na cały regulator kościelne piosenki! :)) Heheh Ale co tam żyje się raz i właśnie taką zasadę wyznaje Kalinka..

      Usuń
  2. Oooo.. Widać Misiek powoli zaczyna wracać do prawdziwego życia :) Rozmowa z przyjaciółką (ahahah) świetne! Zupełnie podobne, do moich z moją przyjaciółka!
    Świetne :) czekam na więcej
    pozdrawiam, i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Misiek, jak Misiek. Trochę porozpacza, ale się ogarnie (albo mu w tym pomogę!)..
      Oczywiście wpadnę za niedługo. :D
      :**

      Usuń