-

-

20 lipca 2014

Rozdział XLVI



Kolejny rozdział...
Mało Was tutaj. Chciałabym by było inaczej, no ale nie wszystkim wchodzą takie 'tasiemce' jak ten. :)
Ale jest dumna z siebie. Wszelkie moje opowiadania zawsze kończyły się na kilkunastu stronach w wordzie. A to? A to jest dłuższe niż jakiekolwiek inne. I właśnie z tego jestem dumna. Że udało mi się napisać  tak długie opowiadanie. :)
Nie przynudzam. Miłego czytania!
No i komentujcie!! ^^





- Cześć maluchu. – rzuciłam stojąc w drzwiach i patrząc jak Natan leży na swoim łóżeczku.

Słysząc mój głos odwrócił się, a widząc mnie, zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie, przytulając się do moich nóg.

- Jesteś. – szepnął z uczuciem.

- Przecież Ci obiecałam. – kucnęłam przed nim i przytuliłam go do siebie.

Usiadłam z nim na łóżku i rozmawiałam z nim. Chciałam się o nim dowiedzieć jak najwięcej, więc pytałam go o wszystko. On też mnie wypytywał. Chciał mnie poznać tak samo, jak ja jego. Opowiadaliśmy sobie o wszystkim, a z każdą minutą czułam, jak Nataniel podbija moje serce. Uśmiechałam się czule, patrząc jak na jego twarzy gości uśmiech. Cieszyłam się, że mi zaufał. Że czuje się przy mnie swobodnie i dopuścił mnie do siebie.

Z drugiej strony zauważyłam, jak czasami spogląda w okno z tęsknotą. Wiedziałam, że tęskni za rodzicami, a przed oczami ma pewnie ich nieruchome ciała. W takich momentach przytulałam go do siebie i zapewniałam go, że wszystko będzie dobrze i że się nim zajmę. Kiedy zobaczyłam go dzisiaj, ostatecznie podjęłam decyzję, że chcę się nim zająć. Chciałam zastąpić mu rodzinę. Chciałam przywrócić na jego twarz uśmiech. Chciałam by był szczęśliwy i wyrósł na człowieka, który się nie boi życia. Chciałam po prostu przy nim być i zapewnić mu szczęśliwe dzieciństwo.

- Możemy iść na spacer? – zapytał mnie.

- Zobaczymy. – uśmiechnęłam się do niego. – Chodź.

Załapałam go za rękę i razem poszliśmy zapytać, czy możemy iść na spacer. Opiekunka zgodziła się, widząc, że mały ma do mnie zaufanie i nie boi się mnie. Kilka chwil później grubo ubrani, spacerowaliśmy po terenie ośrodka, na którym znajdował się park i plac zabaw, przykryty teraz śniegiem.

- Gdzie są moim rodzice? – zapytał mnie Natan, kiedy usiedliśmy na ławeczce.

Chwile zastanawiałam się nad odpowiedzią. Musiałam mu powiedzieć prawdę, choć nie będzie to dla niego przyjemne.

- Twoi rodzice są w niebie, Natanielku. Patrzą teraz na ciebie i chcą abyś był szczęśliwy. – powiedziałam mu, delikatnie się uśmiechając.

- A dlaczego nie ma ich tutaj?

- Bo aniołki wezwały ich do siebie. Twoi rodzice są im potrzebni, by opiekować się taki małymi chłopcami, jak ty, w niebie, wiesz? Będą teraz aniołami stróżami.

- I teraz ty będziesz moją mamą? – zapytał spoglądając na mnie z słabym uśmiechem.

- Tak. Teraz ja będę Twoją mamą. – przytuliłam go do siebie i pocałowałam w czółko.

Chwile jeszcze powygłupialiśmy się na podwórzu, ale robiło się późno,  ja musiałam jechać na trening. Z uśmiechami weszliśmy z powrotem do ośrodka, gdzie czekała już na nas opiekunka.

- Zrobiłam Wam ciepłą herbatę. – powiedziała, patrząc z uśmiechem na chłopca, który nie wydawał się już taki przybity.

- Ja muszę się już zbierać. – kucnęłam przed chłopcem. – Muszę jechać do pracy, ale przyjadę do Ciebie jutro, dobrze?

Chłopiec trochę się zasmucił, ale nie zatrzymywał mnie. Ponownie mu obiecałam, że przyjadę, a on już wiedział, że skoro obiecałam, to tak będzie. Odprowadziłam go do jego pokoju i jeszcze przez chwilę z nim zostałam. Kiedy wypił całą swoją herbatę, przytuliłam go i pożegnałam się. Wyszłam z budynku i podążyłam do swojego auta. Przywiązałam się do tego malucha i nie chciałam go teraz zostawiać, niestety obowiązki mnie wzywają. Będę o niego walczyć. To jest pewne.

Pół godziny później parkowałam auto na parkingu przed halą. Weszłam do szatni i spokojnie się przebierałam. Dołączyłam do dziewczyn, które właśnie zaczynały rozgrzewkę i próbowałam z siebie wyrzucić wszystkie negatywne emocje. Zostawiłam sobie tylko rozwijająca się więź z Natankiem.

- Aśka, chodź do mnie na chwilę! – zawołał trener, kiedy zakończyły trening.

Chcąc, nie chcąc, ruszyłam za mężczyzną do jego gabinetu. Usiadłam na krześle naprzeciw jego biurka i czekałam aż zacznie.

- Chciałem zaproponować Ci przedłużenie kontraktu. Wiesz bardzo dobrze, że cenię Cię jako zawodniczkę i chciałbym byś została tutaj.

- Nie spodziewałam się tego. – powiedziałam szczerze. – Myślałam, że to był mój ostatni sezon tutaj.

- Nie ukrywam, że sam nie wiedziałam, co z Tobą zrobić, ale w ostatnim meczu udowodniłaś, że zasługujesz na miejsce w tej drużynie.

A więc docenił mnie dopiero, gdy uratowałam przebieg ważnego meczu? Nie widział moich starań na treningach, nie doceniał mojej formy? Zauważył mnie dopiero, gdy z moją pomocą zdobyliśmy trzy punkty, ale gdyby mi nie dał szansy, pewnie właśnie teraz omawialibyśmy szczegóły rozwiązania kontraktu.

- Przykro mi. Na tą chwilę nie jestem zainteresowana przedłużeniem. Będę grała do końca tego sezonu, a potem zmieniam klub. – odpowiedziałam z pewnością.

W ostatnim czasie dużo myślałam o swojej siatkarskiej przyszłości. Nie wiedziałam siebie w barwach Aluprofu w następnym sezonie. Za to coraz bardziej kusiła mnie propozycja, którą dostałam od Rebecchi Piacenza. Była to bardzo dobra drużyna z czołówki włoskiej Serie A kobiet. Na początku miałam obawy, czy odnajdę się we Włoszech, jednak w końcu zdecydowałam się przyjąć tę ofertę i odpisałam na wiadomość z klubu.

- To już ostateczna decyzja? – zapytał Zawieracz, mając nadzieje, że jeszcze uda mu się mnie przekonać.

- Tak. Decyzja jest ostateczna i już uzgodniona z moim nowym klubem. – odpowiedziałam spokojnie, chociaż w środku byłam na niego zła.

- A mogę chociaż wiedzieć, dokąd przechodzisz?

- Włoska Serie A. – powiedziałam z dumą w głosie.

Wiele polskich zawodniczek wybiera się właśnie do włoskiej ligii. Polska Orlen liga nie jest tak rozbudowana i sprawna jak Plusliga. Pomiędzy żeńską a męską siatkówką w Polsce jest ogromna przepaść i podczas gdy męskie zespoły docierają do finałów Ligii Mistrzów lub Pucharu CEV, kobiety nie mogą się poszczycić takimi osiągnięciami w ostatnich latach.

- Dobry wybór. – uśmiechnął się, kiwając głową na znak zadowolenia.

Poczułam naglą sympatię do tego mężczyzny, który przez ostatnie kilka sezonów czuwał nad moją formą. Nigdy nie widziałam w nim człowieka. Zawsze miałam go za trenera, który uwielbia dręczyć swoje podopieczne kiepskimi dowcipami i intensywnymi treningami. A teraz nagle dostrzegłam w nim jakąś cechę człowieka, która ociepliła mój stosunek do niego.

- Dziękuję. Postaram się nie zawieść. – posłałam mu coś na kształt uśmiechu i wstałam. – Będę się już zbierać. Dowidzenia, trenerze.

- Dowidzenia, Asiu.

Wróciłam do domu. Byłam zadowolona, że rozmowę z trenerem mam już za sobą. Teraz musiałam jeszcze przekazać radosne wieści chłopakom, ale odwlekam to, bo nie wiem jak zareagują. Boję się, że ta decyzja źle wpłynie na nasze relacje. Że mój wyjazd będzie definitywnym końcem naszej przyjaźni. Nie chcę tego, ale decyzji nie zmienię. Jeśli moje obawy się spełnią, będę musiała jakoś się z tym pogodzić i oni też, bo Serie A to moja szansa na zaistnienie w rozległym, siatkarskim świecie.


10 komentarzy:

  1. Dobrze że Asia chce się rozwijać. Ale czy jej wyjazd nie wpłynie jakos na adopcję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wyjaśni się w następnym rozdziale, który, mam nadzieję, dodam niedługo. :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że Asia chcę walczyć o Natana i chcę zastąpić mu matkę :') Myślę, że dobrze robi wybierając włoski kierunek, a chłopaki na pewno się ucieszą, że dostała taką szansę rozwoju :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aśka ma wrażliwe serce i to czyni ją niezwykłą osobą. :)

      Usuń
  3. Jak zawsze świetny rozdział, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy ten wyjazd nie skomplikuje sprawy z adopcją ? Twoj blog jest swietny szczerze na poczatku jak go czytalam to myslalam ze go zakonczysz potym jak usmiercilas glowna bohaterke i ciesze sie ze piszesz dalej bo masz talent :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie jest napisane, że Aśka zostanie zastępczą matką Natana. Ale wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale. :)

      Usuń
  5. pięknie napisane, jak zwykle podziwiam :)
    pozdrawiam, Eliza

    OdpowiedzUsuń