-

-

10 grudnia 2013

Rozdział XXII



Przepraszam, że tak późno.. Wiele się ostatnio dzieje :)


Heh Dzisiaj miałam część humanistyczną próbnego egzaminu.. Pochwalę się, że w mojej opinii nawet dobrze mi poszło, więc z tej okazji rozdział :))

Jak będą wyniki to się pochwalę, a wy życzcie mi, bym dobrze napisała fizykę, chemię, geografię i biologię, bo mam książkowstręt i nie chce mi się uczyć :DD

A teraz do rozdziału!



"Może z czasem zobaczymy rzeczy, których, jak dotąd, nie możemy sobie wyobrazić."


Wszystko szło w dobrą stronę. Zbyszek podniósł się z doła, ja też i świetnie się bawiliśmy pełniąc rolę rodzeństwa. Nasze relacje były trochę dziwne, ale wszystko w granicach siostrzano-braterskiej więzi.

Michał jest trochę bardziej towarzyski, niż był jeszcze dwa miesiące temu. Mam nadzieję, że on również jest na najlepszej drodze do wyjścia z doła. Nie chcę, żeby rozpamiętywał to do końca życia. Chcę, żeby zostawił to co było za sobą i zaczął żyć od nowa. Ucząc się na błędach z przeszłości i pamiętając, że życie nie zawsze jest naszym przyjacielem.

Nie mam żadnego kontaktu z mamą. Po tym, jak wyjawiła skrywaną od lat prawdę, nie miałam ochoty jej widzieć. Jestem pewna, że kiedyś jej wybaczę, ale to jeszcze nie ten czas. To nie jest dla mnie łatwe, a tym bardziej dla mojego brata, który również na razie nie stara się poznać matki. Kiedyś powiedział mi, że nie jest pewny, czy chciałby, by jego matka pojawiła się w jego życiu. Nie był pewny, jakby zareagował.

Na razie nie chce jej widzieć, ale myślę, że nadejdzie czas, kiedy będzie gotowy. Pozwoli, by kobieta, która znikła z jego życia na samym początku, pojawiła się w nim ponownie. Z tatą rozmawiam prawie codziennie przez telefon i on zawsze mi mówi, że nie ma mi za złe wyjazdu do Jastrzębia. Sądzi, że takie oderwanie się od rodzinnych nieporozumień dobrze mi zrobi.

Szkoda tylko, że nie wszyscy są tak wyrozumiali.

Przykład pierwszy: moja najlepsza przyjaciółka, którą znam jak nikt inny, i która zna mnie jak nikt inny, się na mnie obraziła. Ma mi za złe, że znowu wyjechałam, że nie trenuję tak jak wszystkie inne, że olewam siatkówkę i drużynę.

Ma rację, ale nie we wszystkich przypadkach. Trenuję. Fakt, że nie robię tego pod okiem specjalistów z klubu, ale biegam codziennie i ćwiczę wraz z chłopakami z Jastrzębskiego na siłowni, czasami ich trener pozwala mi wejść na boisko, gdy chłopaki robią sobie sparingi.

Wyjechałam z Bielska, bo musiałam od niego odpocząć. Nie wiem, czy to siatkarska natura, czy co innego, ale czuję, że BKS to już nie mój klub. Wydaje mi się, że ja już tam nie pasuję. Według dziewczyn trenuje za mało i mam zbyt słabą formę, by zasilać czternastkę, ale co one mogą wiedzieć? Połowa z nich nie ma pojęcia, czym są kłopoty. Mają bogatych rodziców, którzy spełniają każdą ich zachciankę. Wierzę, że są w klubie, dlatego że umieją grać, a nie dlatego, że prezes dostał przedwczesny prezent bożonarodzeniowy. Jest jednak różnica między samodzielnym przedzieraniem się przez zarośla życia, a chowaniem się za plecami rodziców w nadziei, że nic nie stanie się skórze.

Nie pojmuję, jak Kalina mogła pomyśleć, że siatkówka zeszła w moim życiu na dalszy plan. Przecież to niedorzeczne!

Siatkówka to całe moje życie, a nie jakaś jego część. Tylko dzięki ostrym treningom, goryczom porażek i słodyczy wygranej, jestem tu, gdzie jestem. Tylko odbijanie piłki pomaga mi się skupić. Tylko przy ćwiczeniu zagrywki pozwalam, by wszystkie negatywne uczucia wypłynęły ze mnie wraz z dawką energii. Tylko stojąc na boisku i patrząc na trybuny, gdzie kibice wiwatują na cześć mojego klubu, czuję się spełniona. Każde wspomnienie o rozdanych autografach, zdjęciach z kibicami, dumą rodziców wywołuje na mojej twarzy szeroki uśmiech, którego nie da się tak po prostu zetrzeć. On jest i będzie, dopóki siatkówka będzie moja muzą przewodnią.

Przykład drugi: trener klubu BKS Aluprof powiedział mi w tajemnicy, że jeszcze raz w ciągu najbliższych miesięcy poproszę go o przerwę, to mogę się pożegnać z bielską halą.

Dlaczego on nie może zrozumieć, że właśnie w tym momencie, stoję na życiowym zakręcie i nie wiem, kiedy i czy w ogóle znów wyjdę na prostą. Nie chcę, by ktokolwiek pomyślał, że jestem słaba, że poddaję się na starcie, że nie umiem sobie radzić z własnym życiem, bo to nie prawda. Za każdym razem, gdy coś idzie nie tak, wkładam tyle siły ile mogę, by to naprawić. Mam chwilę, gdy nie wierzę w to co próbuję zrobić, ale to nie oznacza, że jestem słaba. To oznacza, że jestem człowiekiem, który się stara, a wszyscy wiemy, że zwykłe starania czasem nie wystarczają.

Są ludzie i ludziska. Są dobrzy i źli. Są mili i nieuprzejmi. Są kulturalni i niewychowanie. Ale pakujemy wszystkich do jednego worka? Nie lepiej zapytać, dlaczego.. ? Znać odpowiedź i dopiero wtedy osądzać?

Przykład trzeci: moja mama, która zawsze była dla mnie wzorem, na której się zawiodłam i na razie nie jestem w stanie myśleć o niej bez ukłucia zdrady w sercu, postawiła mi ultimatum. Albo wrócę do domu, albo mogę dla niej nie istnieć. Oczywiście potem mnie przepraszała, że mi to powiedziała. Mówiła, że źle się z tym czuje, że nie było to ani uprzejme, ani potrzebne z jej strony. Mówiła, że zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo mnie tymi słowami zraniła, jednak ja jej nie słuchałam. Dlaczego? Bo w każdym wypowiedzianym słowie, jest ziarno prawdy. Nie mówimy czegoś, o czym nigdy wcześniej nie myśleliśmy. Bo czy jest możliwe, żeby uczeń pierwszej klasy podstawówki wyrecytował bezbłędnie prawo Archimedesa, czy inne dziadostwo, nie ucząc się go nigdy wcześniej? Raczej nie, więc moja matka może nie miała tego na myśli, ale nie znaczy to, że nie chciała tego powiedzieć.

Mogę wymieniać w nieskończoność przykłady ludzi, którzy w ten czy inny sposób mnie zranili w ostatnim czasie, ale po co? Nie lepiej o tym zapomnieć?

Każdy w życiu ma kogoś, kogo kocha, mimo że ta osoba go rani, bądź raniła. Nie wyprze się jej, bo jest ona zbyt ważna, co nie znaczy, że nie będzie na nią zła.

I tak właśnie jest ze mną.

Jestem zła, ale gdy sytuacja się poprawi, wybaczę, a wtedy wszystko się jakoś ułoży.

Na szczęście moje życie nie składa się wyłącznie z tych złych osób.

Przyjaciele.

Jest takich dwóch, którzy przygarnęli mnie pod swoje opiekuńcze skrzydła. To są takie duże dzieci i potrzebują kogoś, kto by się nimi zajął. Wysłuchał, wsparł, doradził, a nawet pocieszył. Michał i Zbyszek to naprawdę wspaniali przyjaciele i będę to powtarzać do końca życia, nie zależnie od tego co się stanie. Pomogli mi tak wiele razy, nawet wtedy, gdy mnie nie znali. Po prostu byli, a ja jestem im za to wdzięczna. Pomogli, pocieszyli, nie zostawili.

Tak sobie myślę, skoro w moim życiu była już burza, a raczej cały huragan, to w następnej kolejności musi się pojawić tęcza, a potem słońce, które ogrzeje moje serce i sprawi, że znów stanę się sobą. Wszystko ma swoją kolejność, a ja wierzę, że tak będzie i tym razem, jeśli tylko na to pozwolę.

A tymczasem zajmę się tym co robię najlepiej, czyli trenowaniem, graniem, czytaniem, sprzątaniem, gotowaniem dla dwóch głodomorów i życiem. Zajmę się tym, co sprawia mi przyjemność, przy czym się zrelaksuję, a problemy nie będą już nie do pokonania.

Siedziałam tak i piłam herbatę, co chwila spoglądając przez okno na panoramę Jastrzębia. Widziałam ludzi, którzy skończyli pracę i żywym krokiem szli w stronę domu, by w końcu zobaczyć się z żoną, mężem, czy dziećmi.

Doszłam do wniosku, że chcę mieć rodzinę, do której zawsze będę mogła wrócić, i która zawsze mnie przyjmie, jakbym co najmniej rozdawała prezenty. Miło jest siąść przy kubku kawy, czy herbaty i wspominać dawne czasy, które chociaż przeminęły, nadal żyją w naszej głowie.

- O czym myślisz? - dobiegł mnie z bliska głos Zbyszka, który opierał się o kuchenny blat za mną. Zorientowałam się, że uśmiecham się szeroko sama do siebie lub do kolorowych liści, które spadały z drzew, tańcząc i wirując w powietrzu.

- O życiu, braciszku. O życiu.


5 komentarzy:

  1. O jeeeju.. jaki cudny rozdział!<3 Nie wiem czemu aż tak mi się spodobał, naprawdę. Ale wydaje mi się jakby był troszkę inaczej napisany niż zwykle, taki podsumowujący życie Asi. ;> + Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że Joasia i Zbyszek nie są razem, no ;/ Według mnie byliby świetną parą i wgl :D

    Pzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki punkt zwrotny w jej życiu.. Sama jestem zadowolona z tego rozdziału :)
      A co do Zbyszka i Asi.. Dużo nas jeszcze czeka.. Mam oczywiście taką nadzieję :)

      Usuń
  2. Ajjj LUBIE LUBIE LUBIE!! <3
    Mi tak samo jak poprzedniczce u góry, strasznie podoba się ten rozdział ( i wale nie mówię, że poprzednie były źle) po prostu jest pisany chyba w inny sposób, jakby Asia zwierzała się, podsumowanie takie życia, taki rachunek sumienia? ( nw jak to nazwać nawet) :(
    Zdecydowanie potrzeby jest Jej facet, mam nadzieje, że postać Zbyszka wniesie do jej życia troszkę miłości? hmmm
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Buźka :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Facet potrzebny od zaraz! haha Chwilę poczekamy na tego jedynego księcia z bajki, ale spokojnie, wszystko przed nami! :DD
      Te rozdziały były pisane chyba jeszcze w wakacje.. Jeśli dobrze pamiętam był to ostatni tydzień i chyba żal z powodu powrotu do szkoły, przełożył się na tekst.. ;))

      Usuń
    2. Aaaa to wszystko jasne :) szkoła wszystko komplikuje :D
      Pozostaje nam tylko czekać :pp

      Usuń