Mówiłyście coś o polepszeniu relacji?? Heh..
Proszę bardzo! Troszeczkę radości, więc życzę miłego czytania i proszę, jak zawsze, o skomentowanie moich "wypocin".. :PP
Zapraszam na PIOTRUSIA I OLKĘ!
"Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel."
- Menander
- Joasia? - przyglądał mi się,
jakby nie wierzył w to, że tu jestem. - Co ty tutaj robisz?
- To ja się ciebie pytam, co ty
robisz? Dlaczego zaszyłeś się tutaj, gdy dopadły cię problemy? Rozumiem,
że można mieć zły dzień, ale nie będziesz tu siedział kolejny raz z rzędu. Ja
ci na to nie pozwalam, więc daję ci ostatnie pięć sekund na pożegnanie się z
dotychczasową egzystencją, a potem robimy bartmanową rewolucję. Kiedy z tobą
skończę, będziesz miał zakodowane w głowie to, czego nawet ja nie mam, a
mianowicie, że problemom trzeba stawiać czoła, a nie przed nimi uciekać...
- Przestań.. - powiedział zrezygnowany
i usiadł na łóżku, ukrywając twarz w swoich wielkich dłoniach.
- Dlaczego mam przestać?
- Bo to nie tak..
- A jak?
- Nie zrozumiesz.
- To mi to wytłumacz.. -odparłam
łagodnie i usadowiłam się wygodnie obok niego.
- Ja..
Próbowałam go zachęcić do
zwierzeń przez dotknięcie jego ramienia. Wiem, że jeśli wyrzuci z siebie to
wszystko, będzie mu lżej. Łatwiej będzie mu nabrać dystansu do całej sytuacji.
- Wiesz, to co nas łączyło, było
naprawdę wspaniałe. Świetnie się dogadywaliśmy, mieliśmy podobne poczucie
humoru i zupełnie różne charaktery. Ja kiedy się wkurzę, muszę rozładować
napięcie i zazwyczaj wtedy klnę, wrzeszczę, kopię w coś lub co gorsza w kogoś,
a ty nad sobą panujesz. Rozważasz to co się stało w duchu, ale nie widać po
tobie emocji. Ja nie potrafię się tak świetnie dogadywać z ludźmi, jak ty. Żeby
ktoś został moim przyjacielem musi się naprawdę postarać albo pokazać, że
będzie wart tej relacji, ale często trafiam na fałszywych znajomych. Ty jesteś
najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Dzięki Tobie zrozumiałem wiele istotnych
spraw i za to ci naprawdę dziękuję, ale zarazem najbardziej mnie boli to
rozstanie. Wiem, że nie możemy być razem, ale sądzę, że jeśli nie bylibyśmy
spokrewnieni, stworzylibyśmy naprawdę niezły związek.
Uśmiechnął się i spojrzał w moim
kierunku, dostrzegając łzy wzruszenia, płynące swobodnie po moim policzku.
Przysunęłam się bliżej niego i przytuliłam.
Z ulgą zauważyłam, że nie było to
gest zakochanej młodej kobiety, a bardziej coś w stylu dziewczyny, która cieszy
się z faktu, że ma brata, na którego czekała całe swoje dotychczasowe życie.
- Obiecuję ci, że będę najlepszą
siostrą na świecie, bo na to zasługujesz. - szepnęłam, gdy już się od siebie
odsunęliśmy.
Popatrzył na mnie ponownie, po
czym pokiwał głową.
- Czym ja sobie na kogoś takiego
jak ty zasłużyłem? - zadał pytanie retoryczne.
- Ilością gwoździ wbitych w
parkiet - prychnęłam pod nosem, niestety nie na tyle cicho, bo usłyszał.
- Zazdrościsz? - zapytał,
śmiesznie poruszając brwiami.
-Tobie? Niby czego?
Rzucił się na mnie i zaczął…
łaskotać. Nie przestawał nawet wtedy, gdy zaczęłam go błagać o przebaczenie i
krzyczeć na cały regulator, czym zwabiłam do pokoju Michała.
Stał w drzwiach i patrzył na to,
co wyprawia Bartman z uśmiechem. Błagałam go wzrokiem, by coś zrobił, bo bolał
mnie już brzuch od śmiechu, ale on tylko wskazał na Zbyszka, pokazał uniesiony
w górę kciuk i wycofał się w głąb mieszkania.
Zdana sama na siebie,
skorzystałam z miesięcy ciężkich harówek na siłowni i zrzuciłam, niczego nie
spodziewającego się brata ze mnie. Szybko stanęłam na nogach i popatrzyłam na
niego z góry morderczym wzrokiem, ale się tym nie przejął i tak po prostu
wskazał za mnie palcem. Obróciłam się w wskazanym kierunku i o mało nie zeszłam
na zawał, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, które wisiało na ścianie.
- Ty! - krzyknęłam na całe
gardło, wskazując na zdezorientowanego Zbyszka palcem.
- Ja?
- Zniszczyłeś mi fryzurę!
Wybuchnął szaleńczym śmiechem,
który niósł się po pokojach, niczym głos człowieka obdzieranego ze skóry.
Rzuciłam w niego pierwszą rzeczą,
która wpadła mi pod rękę, a pech chciał, że był to jego zegarek. Z tego, że
wydałam na siebie wyrok śmierci, zdałam sobie sprawę dopiero, gdy Zbyszek
zaczynał się już podnosić z łóżka, na którym się wygodnie rozłożył i łypał na
mnie z groźną miną. Zaczęłam uciekać, choć wiedziałam, że nie dam rady się
schować.
Chciałam biec do salonu, ale gdy
zaraz za sobą usłyszałam ciężkie kroki zrezygnowałam i wpadłam do kuchni,
chowając się za plecami biednego Michała.
Dlaczego biednego?
Ponieważ chwilę później Zbyszek
chciał go odsunąć ze swojej drogi, a ja się kurczowo trzymałam jego ramion.
Dlaczego jeszcze był biedny?
Ponieważ musiał wysłuchiwać moich
i zbyszkowatych krzyków, które były wykrzykiwane koło jego ucha.
Taka ilość
bodźców zewnętrznych wystarczyłaby dla kilku osób, a on musiał znosić to
wszystko w pojedynkę. Nie wiem, co bym zrobiła na jego miejscu, gdy nowo
odkryte rodzeństwo, zaczęło budować swoje relacje od początku i niestety
utknęło na poziomie przedszkolaka. Chyba bym wyszła z siebie i stanęła
obok. Jednak ja to ja, a Michał to Michał i tak się nie stało.
Jego reakcja była jak najbardziej
przewidywalna, jednak i tak byłam zdziwiona.
Michał Kubiak, lat dwadzieścia cztery, siatkarz grający na pozycji przyjmującego w reprezentacji mężczyzn i klubie (Jastrzębski Węgiel), wkurzył się niemiłosiernie i chociaż był mi wdzięczny, za wyciągniecie z dołka Zbyszka, to nie mógł się powstrzymać przed krzykiem, godnym zapaśników sumo, którzy wygrali walkę po pięciu sekundach od rozpoczęcia, powalili swojego przeciwnika na łopatki po jednym ciosie i ustanowili rekord świata w jednym.
Michał Kubiak, lat dwadzieścia cztery, siatkarz grający na pozycji przyjmującego w reprezentacji mężczyzn i klubie (Jastrzębski Węgiel), wkurzył się niemiłosiernie i chociaż był mi wdzięczny, za wyciągniecie z dołka Zbyszka, to nie mógł się powstrzymać przed krzykiem, godnym zapaśników sumo, którzy wygrali walkę po pięciu sekundach od rozpoczęcia, powalili swojego przeciwnika na łopatki po jednym ciosie i ustanowili rekord świata w jednym.
Oboje z Bartmanem spojrzeliśmy na
niego z szeroko otwartymi oczami, nie dowierzając, że ten spokojny i opanowany
Michał, którego oboje znaliśmy, choć ja nieco krócej, i kochaliśmy jak
najlepszego przyjaciela, którym z resztą był, wydał z siebie ten niewątpliwie
wykonany na najwyższym poziomie krzyk i zdołał nas nim powstrzymać od
jakiegokolwiek ruchu, co przyznaję, było wielkim osiągnięciem w tej dziedzinie
i wątpię, by komukolwiek wcześniej się to udało.
Misiek zarumienił się lekko, czym
wprawił nas w niemałe osłupienie, a potem spojrzał na nas groźnie i próbował
postawić nas do pionu za pomocą bardzo długiego i pouczjącego kazania.
- Czy wy jesteście normalni? Bo
wychodzę z założenia, że brakuje wam paru klepek i jest to bardzo poważna
usterka, bez której wasze życie zamieniło się w wieczne przedszkole!
- Eee… Michał?
- Nie przerywać mi! Zachowujcie
się jak na wasz wiek przystało, bo inaczej nie będę przebierał w środkach, a po
prostu podejdę i przyleję, w przypadku Zbyszka, a ciebie Joanno… no dobra na
ciebie nie mam haka.
- Michał, ja naprawdę…
- Nie obchodzi mnie co masz w tej
sprawie do powiedzenia. Teraz bardzo proszę podać sobie rączki na znak zgody i
grzecznie udać się do swoich pokoi.. eee, znaczy do pokoju Zbyszka i nie
wychodzić dopóki nie pozwolę, a jeśli…
- Michał! Do cholery! Mleko kipi!
- Co?? Ale…
Korzystając z okazji wymknęłam
się z kuchni i pobiegłam do łazienki, by zrobić coś ze swoimi włosami, które
naprawdę wyglądały jak po przejściu tornada.
Wychodzą walnęłam coś drzwiami,
oczywiście niechcąco. Zamknęłam je szybko i okazało się, że to “coś” to był
Zbyszek we własnej osobie.
- Przepraszam. - wymamrotałam
siląc się na spokój, widząc jego minę.
- Kobiety… - wymamrotał i wszedł
do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Udałam się do kuchni, by pomóc
biednemu Michałowi przygotować jakąś kolację, która miała się chyba składać z
tego nieszczęsnego mleka, ale nie wnikam, co on chciał z tego robić.
- Nadeszła odsiecz - rzuciłam do
niego, stojąc w progu.
- W samą porę - uśmiechnął się
przelotnie.
- Stop. - Odłożył nóż, który miał
w ręku i popatrzył na mnie.
- Przejmuję dowodzenie.
- Tak jest, kapitanie.
- Generale.- Zajrzałam do
lodówki, przez chwilę analizowałam co można przyrządzić z jej zawartości, ale
po chili zrezygnowałam i wybrałam najlepszą opcję, czyli kanapki.
- Ser raz, pomidory raz...
Hahaah... świetny rozdział, jak to czytałam to cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy ^^ Więcej takich rozdziałów! <3 Oj, no szkoda, że Zibi i Asia nie mogą być razem, ale za to jakim świetnym są 'rodzeństwem' naprawdę XD Haha. Kubiak jaki bulwers ;p
OdpowiedzUsuńPzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl
Cieszę się, że się podoba. :) Sama się śmiałam jak to pisałam, więc tym bardziej.. Zibi i Aśka to takie jedyne dwa przypadki na ziemi, które potrafią się dogadać w każdej sytuacji. :DD A Kubiak to Kubiak i już na zawsze nim będzie! :D
Usuńahahhaha świetny :3 ale się usmiałam :) Szkoda że Zibi i Asia nie mogą być razem bo byli by świetną parą, ale rodzenstwem tez są boskim XDD Kubiak niby taka cicha woda a tu prosze ;p czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCieszę się:)) Cicha woda brzegi rwie! :DD
UsuńNominowałam cię u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
Dziękuję Ci bardzo!!
UsuńOdpowiedzi w zakładce :*