-

-

4 grudnia 2013

Rozdział XXI

Mówiłyście coś o polepszeniu relacji?? Heh..
Proszę bardzo! Troszeczkę radości, więc życzę miłego czytania i proszę, jak zawsze, o skomentowanie moich "wypocin".. :PP
Zapraszam na PIOTRUSIA I OLKĘ!






"Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel."


- Joasia? - przyglądał mi się, jakby nie wierzył w to, że tu jestem. - Co ty tutaj robisz?

- To ja się ciebie pytam, co ty robisz? Dlaczego zaszyłeś się tutaj, gdy dopadły cię problemy? Rozumiem, że można mieć zły dzień, ale nie będziesz tu siedział kolejny raz z rzędu. Ja ci na to nie pozwalam, więc daję ci ostatnie pięć sekund na pożegnanie się z dotychczasową egzystencją, a potem robimy bartmanową rewolucję. Kiedy z tobą skończę, będziesz miał zakodowane w głowie to, czego nawet ja nie mam, a mianowicie, że problemom trzeba stawiać czoła, a nie przed nimi uciekać...

- Przestań.. - powiedział zrezygnowany i usiadł na łóżku, ukrywając twarz w swoich wielkich dłoniach.

- Dlaczego mam przestać?

- Bo to nie tak..

- A jak?

- Nie zrozumiesz.

- To mi to wytłumacz.. -odparłam łagodnie i usadowiłam się wygodnie obok niego.

- Ja..

Próbowałam go zachęcić do zwierzeń przez dotknięcie jego ramienia. Wiem, że jeśli wyrzuci z siebie to wszystko, będzie mu lżej. Łatwiej będzie mu nabrać dystansu do całej sytuacji.

- Wiesz, to co nas łączyło, było naprawdę wspaniałe. Świetnie się dogadywaliśmy, mieliśmy podobne poczucie humoru i zupełnie różne charaktery. Ja kiedy się wkurzę, muszę rozładować napięcie i zazwyczaj wtedy klnę, wrzeszczę, kopię w coś lub co gorsza w kogoś, a ty nad sobą panujesz. Rozważasz to co się stało w duchu, ale nie widać po tobie emocji. Ja nie potrafię się tak świetnie dogadywać z ludźmi, jak ty. Żeby ktoś został moim przyjacielem musi się naprawdę postarać albo pokazać, że będzie wart tej relacji, ale często trafiam na fałszywych znajomych. Ty jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Dzięki Tobie zrozumiałem wiele istotnych spraw i za to ci naprawdę dziękuję, ale zarazem najbardziej mnie boli to rozstanie. Wiem, że nie możemy być razem, ale sądzę, że jeśli nie bylibyśmy spokrewnieni, stworzylibyśmy naprawdę niezły związek.

Uśmiechnął się i spojrzał w moim kierunku, dostrzegając łzy wzruszenia, płynące swobodnie po moim policzku. Przysunęłam się bliżej niego i przytuliłam.

Z ulgą zauważyłam, że nie było to gest zakochanej młodej kobiety, a bardziej coś w stylu dziewczyny, która cieszy się z faktu, że ma brata, na którego czekała całe swoje dotychczasowe życie.

- Obiecuję ci, że będę najlepszą siostrą na świecie, bo na to zasługujesz. - szepnęłam, gdy już się od siebie odsunęliśmy.

Popatrzył na mnie ponownie, po czym pokiwał głową.

- Czym ja sobie na kogoś takiego jak ty zasłużyłem? - zadał pytanie retoryczne.

- Ilością gwoździ wbitych w parkiet - prychnęłam pod nosem, niestety nie na tyle cicho, bo usłyszał.

- Zazdrościsz? - zapytał, śmiesznie poruszając brwiami.

-Tobie? Niby czego?

Rzucił się na mnie i zaczął… łaskotać. Nie przestawał nawet wtedy, gdy zaczęłam go błagać o przebaczenie i krzyczeć na cały regulator, czym zwabiłam do pokoju Michała.

Stał w drzwiach i patrzył na to, co wyprawia Bartman z uśmiechem. Błagałam go wzrokiem, by coś zrobił, bo bolał mnie już brzuch od śmiechu, ale on tylko wskazał na Zbyszka, pokazał uniesiony w górę kciuk i wycofał się w głąb mieszkania.

Zdana sama na siebie, skorzystałam z miesięcy ciężkich harówek na siłowni i zrzuciłam, niczego nie spodziewającego się brata ze mnie. Szybko stanęłam na nogach i popatrzyłam na niego z góry morderczym wzrokiem, ale się tym nie przejął i tak po prostu wskazał za mnie palcem. Obróciłam się w wskazanym kierunku i o mało nie zeszłam na zawał, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, które wisiało na ścianie.

- Ty! - krzyknęłam na całe gardło, wskazując na zdezorientowanego Zbyszka palcem.

- Ja?

- Zniszczyłeś mi fryzurę!

Wybuchnął szaleńczym śmiechem, który niósł się po pokojach, niczym głos człowieka obdzieranego ze skóry.

Rzuciłam w niego pierwszą rzeczą, która wpadła mi pod rękę, a pech chciał, że był to jego zegarek. Z tego, że wydałam na siebie wyrok śmierci, zdałam sobie sprawę dopiero, gdy Zbyszek zaczynał się już podnosić z łóżka, na którym się wygodnie rozłożył i łypał na mnie z groźną miną. Zaczęłam uciekać, choć wiedziałam, że nie dam rady się schować.

Chciałam biec do salonu, ale gdy zaraz za sobą usłyszałam ciężkie kroki zrezygnowałam i wpadłam do kuchni, chowając się za plecami biednego Michała.

Dlaczego biednego?

Ponieważ chwilę później Zbyszek chciał go odsunąć ze swojej drogi, a ja się kurczowo trzymałam jego ramion.

Dlaczego jeszcze był biedny?

Ponieważ musiał wysłuchiwać moich i zbyszkowatych krzyków, które były wykrzykiwane koło jego ucha. 

Taka ilość bodźców zewnętrznych wystarczyłaby dla kilku osób, a on musiał znosić to wszystko w pojedynkę. Nie wiem, co bym zrobiła na jego miejscu, gdy nowo odkryte rodzeństwo, zaczęło budować swoje relacje od początku i niestety utknęło na poziomie przedszkolaka. Chyba bym wyszła z siebie  i stanęła obok. Jednak ja to ja, a Michał to Michał i tak się nie stało.

Jego reakcja była jak najbardziej przewidywalna, jednak i tak byłam zdziwiona.
Michał Kubiak, lat dwadzieścia cztery, siatkarz grający na pozycji przyjmującego w reprezentacji mężczyzn i klubie (Jastrzębski Węgiel), wkurzył się niemiłosiernie i chociaż był mi wdzięczny, za wyciągniecie z dołka Zbyszka, to nie mógł się powstrzymać przed krzykiem, godnym zapaśników sumo, którzy wygrali walkę po pięciu sekundach od rozpoczęcia, powalili swojego przeciwnika na łopatki po jednym ciosie i ustanowili rekord świata w jednym.

Oboje z Bartmanem spojrzeliśmy na niego z szeroko otwartymi oczami, nie dowierzając, że ten spokojny i opanowany Michał, którego oboje znaliśmy, choć ja nieco krócej, i kochaliśmy jak najlepszego przyjaciela, którym z resztą był, wydał z siebie ten niewątpliwie wykonany na najwyższym poziomie krzyk i zdołał nas nim powstrzymać od jakiegokolwiek ruchu, co przyznaję, było wielkim osiągnięciem w tej dziedzinie i wątpię, by komukolwiek wcześniej się to udało.

Misiek zarumienił się lekko, czym wprawił nas w niemałe osłupienie, a potem spojrzał na nas groźnie i próbował postawić nas do pionu za pomocą bardzo długiego i pouczjącego kazania.

- Czy wy jesteście normalni? Bo wychodzę z założenia, że brakuje wam paru klepek i jest to bardzo poważna usterka, bez której wasze życie zamieniło się w wieczne przedszkole!

- Eee… Michał?

- Nie przerywać mi! Zachowujcie się jak na wasz wiek przystało, bo inaczej nie będę przebierał w środkach, a po prostu podejdę i przyleję, w przypadku Zbyszka, a ciebie Joanno… no dobra na ciebie nie mam haka.

- Michał, ja naprawdę…

- Nie obchodzi mnie co masz w tej sprawie do powiedzenia. Teraz bardzo proszę podać sobie rączki na znak zgody i grzecznie udać się do swoich pokoi.. eee, znaczy do pokoju Zbyszka i nie wychodzić dopóki nie pozwolę, a jeśli…

- Michał! Do cholery! Mleko kipi!

- Co?? Ale…

Korzystając z okazji wymknęłam się z kuchni i pobiegłam do łazienki, by zrobić coś ze swoimi włosami, które naprawdę wyglądały jak po przejściu tornada.

Wychodzą walnęłam coś drzwiami, oczywiście niechcąco. Zamknęłam je szybko i okazało się, że to “coś” to był Zbyszek we własnej osobie.

- Przepraszam. - wymamrotałam siląc się na spokój, widząc jego minę.

- Kobiety… - wymamrotał i wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi.

Udałam się do kuchni, by pomóc biednemu Michałowi przygotować jakąś kolację, która miała się chyba składać z tego nieszczęsnego mleka, ale nie wnikam, co on chciał z tego robić.

- Nadeszła odsiecz - rzuciłam do niego, stojąc w progu.

- W samą porę - uśmiechnął się przelotnie.

- Stop. - Odłożył nóż, który miał w ręku i popatrzył na mnie.

- Przejmuję dowodzenie.

- Tak jest, kapitanie.

- Generale.- Zajrzałam do lodówki, przez chwilę analizowałam co można przyrządzić z jej zawartości, ale po chili zrezygnowałam i wybrałam najlepszą opcję, czyli kanapki.

- Ser raz, pomidory raz...


6 komentarzy:

  1. Hahaah... świetny rozdział, jak to czytałam to cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy ^^ Więcej takich rozdziałów! <3 Oj, no szkoda, że Zibi i Asia nie mogą być razem, ale za to jakim świetnym są 'rodzeństwem' naprawdę XD Haha. Kubiak jaki bulwers ;p

    Pzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. :) Sama się śmiałam jak to pisałam, więc tym bardziej.. Zibi i Aśka to takie jedyne dwa przypadki na ziemi, które potrafią się dogadać w każdej sytuacji. :DD A Kubiak to Kubiak i już na zawsze nim będzie! :D

      Usuń
  2. ahahhaha świetny :3 ale się usmiałam :) Szkoda że Zibi i Asia nie mogą być razem bo byli by świetną parą, ale rodzenstwem tez są boskim XDD Kubiak niby taka cicha woda a tu prosze ;p czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię u mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń