Czasem najprostsze decyzje sprawiają nam
ogromne kłopoty. Nie wiemy na co się zdecydować, a rozważając możliwe opcje,
dochodzimy do jednego wniosku.
Boję się zaryzykować.
Dlaczego?
:(
Jeden telefon. Jeden telefon,
jedna rozmowa, jedna chwila, a on, Michał, był szczęśliwy, jak nie był jeszcze
nigdy.
Uśmiechnął się sam do siebie i
poszedł do sypialni, gdzie rzucił się na łóżko, ale bynajmniej nie miał zamiaru
jeszcze spać. Chciał pomyśleć, a miał o czym.
Poznał dziewczynę. Była rok
młodsza od niego, ładna, skromna, miła, wesoła, zadowolona z życia, miała swoją
wielką pasję, nie przeszkadzała jej jego życiowa miłość – siatkówka. Była osobą
wyrozumiałą i spokojną, która najpierw wysłucha, a dopiero potem osądzi. Miała
niebywały dar. Umiała zawsze do niego dotrzeć, nawet wtedy, gdy on sam nie mógł
ze sobą wytrzymać. Zawsze mógł na nią liczyć, a ona na niego, choć jej tego nie
powiedział. Pomimo tego, że znają się dopiero od kilku miesięcy, stała się dla
niego kimś, kim nawet jego była dziewczyna nie była.
Zawsze uważał, że ma pecha w
miłości. Kiedy jego przyjaciele byli w szczęśliwych związkach, on był sam.
Potem poznał Monikę i było wspaniale, ale tylko do czasu. Spotykali się często,
ale gdy Michał wyjechał do Spały, dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić. Nie
mogła zrozumieć, że cytując „jakaś durna gra‘’ jest ważniejsza od niej. Od
tamtego czasu widzieli się tylko raz, gdy ostatecznie ze sobą skończyli.
Nie rozpaczał, żył dalej,
ale był samotny. Aż do teraz. Był pewny, że ta dziewczyna jest inna od reszty,
że jest wyjątkowa. Na samą myśl o niej, na jego twarzy pojawiał się szeroki
uśmiech. Tak, ta kobieta ma zdecydowanie dużą władzę nad nim, ale nie może
powiedzieć, że mu się to nie podoba. Julita była jego promykiem w deszczowy
dzień, była jak kropla wody dla spragnionej rośliny.
Dlaczego życie jest takie
pokręcone? Jeszcze niedawno myślał, że będzie na zawsze sam, że nie znajdzie
tej drugiej połówki, z którą mógłby się wygłupiać, rozmawiać o wszystkim, po
prostu czuć się sobą. A teraz czuł, że nadeszła jego szansa na miłość, jego
szansa, by być szczęśliwym.
***
Odłożyłam telefon, rozmowa się
skończyła, nie mogłam już usłyszeć głosu Miśka. Ale uśmiech na mojej twarzy
pozostał na długo. Miałam w życiu szczęście i to cholerne szczęście. Spotkałam
na swojej drodze kilku wspaniałych facetów. Dwóch z nich obdarzyłam uczuciem
innym od przyjaźni. Za pierwszym razem nie wiedziałam, co mam robić. Byłam
świadoma, że moja miłość jest nieodwzajemniona, że mężczyzna, który mnie w
jakiś pokręcony sposób fascynował, jest zajęty.
Miał narzeczoną i malutką
córeczkę. Był moim przyjacielem od bardzo dawna, dlatego nie powiedziałam
nikomu o tym uczuciu. Wiedziałam tylko ja i moje serce, które kiedyś wywijało
koziołki na samą wzmiankę o Damianie, ale ostatecznie, bez bolesnych ran,
poddało się zdrowemu rozsądkowi.
Nie trwało to długo. Wystarczyło,
że zdałam sobie sprawę, że on jest szczęśliwy i spełniony. Musiałabym być
zepsuta do szpiku kości, by odważyć się zburzyć fundamenty świata, który
wybudował z inną kobietą.
Jakiekolwiek większe niż przyjaźń
uczucia, umarły śmiercią naturalną. Nie miałam żadnego urazu do mężczyzn
ani nic, ale i tak postanowiłam, że z miłością poczekam. Nie wejdę w
związek z kimś, do kogo nie będę niczego czuła. Poczekam na tego jedynego, którego
będę kochać z całego serca, takim, jakim będzie. Bez zmian, bez wyrzeczeń, bez
zmuszania się do czegokolwiek.
Wierzyłam i dalej wierzę w ideał
mężczyzny. Mama zawsze nazywała mnie romantyczką, ale ja nią nie jestem. Ja po
prostu mam swoje własne wyobrażenie o świecie i możliwe, że jest ono błędne,
ale to mnie nie obchodzi. Ważne jest tylko to, że to moje własne zdanie.
Drugi raz zakochałam się całkiem
niedawno i nieświadomie. Nie wiedziałam, że darzę tego mężczyznę czymś więcej,
niż zwykłą przyjaźnią. Póki był blisko mnie nie zauważyłam, ale gdy go
zabrakło, zaczęłam za nim tęsknić.
Brakowało mi go w każdym
momencie, w każdej chwili wyjazdu. Nie mogłam i nie chciałam być tak daleko od
niego, bo czułam się wtedy, jakbym pozostawiła bardzo ważną cząstkę siebie
gdzieś za sobą. Jakbym wyjeżdżając traciła szansę na miłość, szansę by być
szczęśliwą.
Wzięłam do ręki ramkę ze
zdjęciem, które przedstawiało ją, Zbysława i Dzika. Tęskniłam za nimi, za
nim. Nie chciałam wracać ze świadomością, że za kilka dni znów będę musiała ich
opuszczać. Nie chciałam żyć z myślą, że być może przez swoją własną głupotę,
straciłam cenne chwile, które mogłam przeżyć wspaniale ze swoimi przyjaciółmi.
***
Wyciągnął z portfela jedno
zdjęcie. Była na nim dziewczyna, w której się zakochał. Ciemnoniebieskie oczy,
z błyszczącymi iskierkami radości, patrzyły prosto w obiektyw aparatu.
Delikatne rysy twarzy nadawały jej młodzieńczy wygląd, a jej podłużną buźkę
okalały czarne fale, które spływały na plecy. Była tylko jego, musiała być. Nie
pozwoli nikomu jej skrzywdzić, a sam też nigdy jej nie zrani. Dość tracenia
czasu na oszukiwanie samego siebie. Od teraz będzie szczęśliwy. Zacznie żyć
tak, aby nigdy niczego nie żałować.
***
Nie zniosę już tego dłużej. Nie
będę marnować swojego życia. Zwiedziłam kawał świata, poznałam wspaniałych
ludzi, ale teraz zrobię coś dla siebie. Moja przygoda jeszcze się nie
skończyła. Zaczynam jej nowy rozdział przy boku faceta, którego kocham.
***
Jeszcze tylko kilka dni i znów ją
zobaczy. Znów będzie mógł oglądać ten wspaniały uśmiech. Poczuje w nozdrzach
oszałamiający, kwiatowy zapach jej perfum. Zobaczy ją. Powie jej, że wygląda
zjawiskowo, bo zapewne tak właśnie będzie. Uśmiechnie się do niej i w końcu
wyzna jej, że ja kocha. Będzie oczekiwał na jej reakcję. Jeśli powie mu, że nic
do niego nie czuje, zrozumie. Ale jeśli i ona będzie czuć do niego to samo,
porwie ją w ramiona i wyszepce jej do ucha, że uczyniła go najszczęśliwszym
człowiekiem na ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz