-

-

8 sierpnia 2013

Rozdział V

Czasem najprostsze decyzje sprawiają nam ogromne kłopoty. Nie wiemy na co się zdecydować, a rozważając możliwe opcje, dochodzimy do jednego wniosku.
Boję się zaryzykować.
Dlaczego?


:(




Jeden telefon. Jeden telefon, jedna rozmowa, jedna chwila, a on, Michał, był szczęśliwy, jak nie był jeszcze nigdy.

Uśmiechnął się sam do siebie i poszedł do sypialni, gdzie rzucił się na łóżko, ale bynajmniej nie miał zamiaru jeszcze spać. Chciał pomyśleć, a miał o czym.

 Poznał dziewczynę. Była rok młodsza od niego, ładna, skromna, miła, wesoła, zadowolona z życia, miała swoją wielką pasję, nie przeszkadzała jej jego życiowa miłość – siatkówka. Była osobą wyrozumiałą i spokojną, która najpierw wysłucha, a dopiero potem osądzi. Miała niebywały dar. Umiała zawsze do niego dotrzeć, nawet wtedy, gdy on sam nie mógł ze sobą wytrzymać. Zawsze mógł na nią liczyć, a ona na niego, choć jej tego nie powiedział. Pomimo tego, że znają się dopiero od kilku miesięcy, stała się dla niego kimś, kim nawet jego była dziewczyna nie była.

Zawsze uważał, że ma pecha w miłości. Kiedy jego przyjaciele byli w szczęśliwych związkach, on był sam. Potem poznał Monikę i było wspaniale, ale tylko do czasu. Spotykali się często, ale gdy Michał wyjechał do Spały, dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić. Nie mogła zrozumieć, że cytując „jakaś durna gra‘’ jest ważniejsza od niej. Od tamtego czasu widzieli się tylko raz, gdy ostatecznie ze sobą skończyli.

 Nie rozpaczał, żył dalej, ale był samotny. Aż do teraz. Był pewny, że ta dziewczyna jest inna od reszty, że jest wyjątkowa. Na samą myśl o niej, na jego twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. Tak, ta kobieta ma zdecydowanie dużą władzę nad nim, ale nie może powiedzieć, że mu się to nie podoba. Julita była jego promykiem w deszczowy dzień, była jak kropla wody dla spragnionej rośliny.

Dlaczego życie jest takie pokręcone? Jeszcze niedawno myślał, że będzie na zawsze sam, że nie znajdzie tej drugiej połówki, z którą mógłby się wygłupiać, rozmawiać o wszystkim, po prostu czuć się sobą. A teraz czuł, że nadeszła jego szansa na miłość, jego szansa, by być szczęśliwym.

***

Odłożyłam telefon, rozmowa się skończyła, nie mogłam już usłyszeć głosu Miśka. Ale uśmiech na mojej twarzy pozostał na długo. Miałam w życiu szczęście i to cholerne szczęście. Spotkałam na swojej drodze kilku wspaniałych facetów. Dwóch z nich obdarzyłam uczuciem innym od przyjaźni. Za pierwszym razem nie wiedziałam, co mam robić. Byłam świadoma, że moja miłość jest nieodwzajemniona, że mężczyzna, który mnie w jakiś pokręcony sposób fascynował, jest zajęty.

Miał narzeczoną i malutką córeczkę. Był moim przyjacielem od bardzo dawna, dlatego nie powiedziałam nikomu o tym uczuciu. Wiedziałam tylko ja i moje serce, które kiedyś wywijało koziołki na samą wzmiankę o Damianie, ale ostatecznie, bez bolesnych ran, poddało się zdrowemu rozsądkowi.

Nie trwało to długo. Wystarczyło, że zdałam sobie sprawę, że on jest szczęśliwy i spełniony. Musiałabym być zepsuta do szpiku kości, by odważyć się zburzyć fundamenty świata, który wybudował z inną kobietą.

Jakiekolwiek większe niż przyjaźń uczucia, umarły śmiercią naturalną. Nie miałam żadnego urazu do mężczyzn ani  nic, ale i tak postanowiłam, że z miłością poczekam. Nie wejdę w związek z kimś, do kogo nie będę niczego czuła. Poczekam na tego jedynego, którego będę kochać z całego serca, takim, jakim będzie. Bez zmian, bez wyrzeczeń, bez zmuszania się do czegokolwiek.

Wierzyłam i dalej wierzę w ideał mężczyzny. Mama zawsze nazywała mnie romantyczką, ale ja nią nie jestem. Ja po prostu mam swoje własne wyobrażenie o świecie i możliwe, że jest ono błędne, ale to mnie nie obchodzi. Ważne jest tylko to, że to moje własne zdanie.

Drugi raz zakochałam się całkiem niedawno i nieświadomie. Nie wiedziałam, że darzę tego mężczyznę czymś więcej, niż zwykłą przyjaźnią. Póki był blisko mnie nie zauważyłam, ale gdy go zabrakło, zaczęłam za nim tęsknić.

 Brakowało mi go w każdym momencie, w każdej chwili wyjazdu. Nie mogłam i nie chciałam być tak daleko od niego, bo czułam się wtedy, jakbym pozostawiła bardzo ważną cząstkę siebie gdzieś za sobą. Jakbym wyjeżdżając traciła szansę na miłość, szansę by być szczęśliwą.

Wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem, które przedstawiało ją, Zbysława i  Dzika. Tęskniłam za nimi, za nim. Nie chciałam wracać ze świadomością, że za kilka dni znów będę musiała ich opuszczać. Nie chciałam żyć z myślą, że być może przez swoją własną głupotę, straciłam cenne chwile, które mogłam przeżyć wspaniale ze swoimi przyjaciółmi.

***

Wyciągnął z portfela jedno zdjęcie. Była na nim dziewczyna, w której się zakochał. Ciemnoniebieskie oczy, z błyszczącymi iskierkami radości, patrzyły prosto w obiektyw aparatu. Delikatne rysy twarzy nadawały jej młodzieńczy wygląd, a jej podłużną buźkę okalały czarne fale, które spływały na plecy. Była tylko jego, musiała być. Nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić, a sam też nigdy jej nie zrani. Dość tracenia czasu na oszukiwanie samego siebie. Od teraz będzie szczęśliwy. Zacznie żyć tak, aby nigdy niczego nie żałować.

***

Nie zniosę już tego dłużej. Nie będę marnować swojego życia. Zwiedziłam kawał świata, poznałam wspaniałych ludzi, ale teraz zrobię coś dla siebie. Moja przygoda jeszcze się nie skończyła. Zaczynam jej nowy rozdział przy boku faceta, którego kocham.

***

Jeszcze tylko kilka dni i znów ją zobaczy. Znów będzie mógł oglądać ten wspaniały uśmiech. Poczuje w nozdrzach oszałamiający, kwiatowy zapach jej perfum. Zobaczy ją. Powie jej, że wygląda zjawiskowo, bo zapewne tak właśnie będzie. Uśmiechnie się do niej i w końcu wyzna jej, że ja kocha. Będzie oczekiwał na jej reakcję. Jeśli powie mu, że nic do niego nie czuje, zrozumie. Ale jeśli i ona będzie czuć do niego to samo, porwie ją w ramiona i wyszepce jej do ucha, że uczyniła go najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz