-

-

21 listopada 2013

Rozdział XIX




Już prawie dwadzieścia rozdziałów! Nie spodziewałam się, że wytrzymam aż tak długo :D 
A teraz zarzucam na wasze ekrany dziewiętnastkę i mam nadzieję, że skomentujecie te moje wypociny :))
Zapraszam na szufladę!








"Człowiek jest mniej nieszczęśliwy, gdy nie jest nieszczęśliwy sam."




Życie jest jak tor wyścigowy.

Ścigasz się z innymi i bardzo często zostajesz w tyle, ale nie poddajesz się i jedziesz, dopóki ci starcza paliwa. Podejmujesz mniej lub bardziej korzystne decyzje, ale w końcu udaje ci się objąć prowadzenie.

Utrzymujesz je. Pędzisz jak szalony, ale tak miało przecież być.

Nikt cię nie goni, a ty z uśmiechem na twarzy stwierdzasz, że zostawiłeś innych daleko w tyle. Twoje szanse na zakończenie tego wyścigu w pięknym stylu rosną z każdą mijającą sekundą, która dla ciebie jest wiecznością.

Dostrzegasz już linię końcową w oddali i wiesz, że to już ostatnia prosta. Ostatni odcinek dzieli cię od wybuchu radości, spełnienia zawodowego i uznania cie za mistrza.

Tak niewiele, a tak dużo się może zmienić.

Od prawie dwóch godzin siedzisz w jednej pozycji i bez ruchu. Jesteś do tego przyzwyczajony, jednak twoją do tej pory żelazną koncentrację burzy uczucie niewygody. Coraz bardziej skupiasz się na swoich ścierpniętych kończynach, a coraz mniej nad kontrolowaniem pojazdu. Od mety dzieli cie tylko kilkaset metrów lecz twoje ciało nie wytrzymuje.

Łapie cię nagły skurcz. Tak nagły i bolesny, że odruchowo pragniesz dotknąć przeszywanego bólem miejsca na nodze.

Tracisz panowanie nad kierownicą, a twój rozpędzony do maksimum bolid, skręca gwałtownie i z całą mocą uderza w bandy. Wzbija się w powietrze, a potem upada do góry kołami.

Ty żyjesz.

Jesteś poobijany, połamany i nieprzytomny, ale żyjesz.

Widownia wstrzymała oddech i zaczęła się gorliwie modlić, by to nie był twój koniec, bo przecież oni nie wiedzą.

Nie wiedzą, że ten cały wypadek miał zmienić twoje całe życie. Zrobiło obrót o 360 stopni z zamkniętymi oczami, byś potem krok po kroku, na nowo poznając rzeczywistość, zbudował swój świat od nowa.

Masz szanse zmienić wszystko, zacząć od nowa. Wyciągnąć wnioski z poprzednich błędów i przeć naprzód, nie zatrzymując się, bo to może być właśnie ten czas. Czas. Twój czas, który musisz wykorzystać, bo nie wiesz, czy to już nie ostatnia szansa.

Ludzie patrzą na ciebie z podziwem, bo dla nich jesteś bohaterem.

Pomimo porażki nie poddałeś się. Ale to tylko pozory.

Zgrywasz twardziela, choć w środku krzyczysz o pomoc. Nie pozwalasz, by ktoś ci pomógł, ale pragniesz tego bardziej niż czegokolwiek innego. Wydaje ci się, że nie masz już po co żyć, że sens twojego istnienia, zginął tam, gdzie ty powinieneś. Ale nie masz racji. Powodów, by ciągnąć ten spektakl zwany życiem, jest bardzo wiele, ale ty teraz nie potrafisz ich dostrzec.

Zaufaj mi, wiem co mówię.

Dlaczego?

Bo sama przeżywam dokładnie to samo.

Te same objawy, ten sam brak życia, ten sam smutny, pusty wzrok, to samo złamane serce, które woła: wróć!, ale to już nie możliwe. Za późno, by cokolwiek zmienić, za późno, by cofnąć czas i spróbować inaczej. Przepadło, a ja muszę się z tym pogodzić.

Ponownie przeżywam tragedie osobistą i niektórzy pomyślą, że powinnam się już do tego przyzwyczaić, jednak to za każdym razem boli tak samo, a nawet bardziej. Siostra jest w naszym życiu bardzo ważną osobą, kochamy ją, choć ciągle się kłócimy, ale to nie to samo, co strata osoby, którą wydawało się nam, że kochamy.

Nie. Nie wydawało. Kochałam go, chcieliśmy spędzić ze sobą resztę życia, ale ono postanowiło inaczej.

Jeśli spojrzeć na to z jasnej strony, to ja wcale tej osoby nie straciłam. On żyje i ma się dobrze, to znaczy fizycznie, ale nie wiem jak psychicznie. To wielki szok dowiedzieć się tego, czego my się dowiedzieliśmy. Dla niego nawet większy. W końcu nie codziennie dowiadujesz się, że jesteś w związku i planujesz swoją przyszłość z osobą, która jest twoją przyrodnią siostrą. A na dodatek informuje cię o tym jej matka, która tak w zasadzie jest również twoją matką, tylko zdradziła męża i romansowała z twoim ojcem po to, by porzucić i jego, i ciebie.

Sama nie wiem, czy bym sobie z tym poradziła.

Jestem cholerną egoistką.

Powinnam teraz być przy nim, nawet jeśli jest moim bratem, a nie użalać się nad sobą! Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić.

Nie odzywam się do matki i ignoruję jej wołania zza drzwi. Mam jej dość. Mogła powiedzieć nam zanim to wszystko zaszło tak daleko. Wiedziała. Tak wiedziała i pozwoliła na to. Nie wiem, co jest gorsze, to że zataiła to przed nami, czy to, że myślała, że związałam się ze Zbyszkiem, by jej dokuczyć.
To jej słowa. Wykrzyczała mi to, gdy oskarżyłam ją o kłamstwo i bezuczuciowość. Cóż jest jednak pomiędzy nami spora różnica. Ja miałam do potwierdzenia swojego zarzutu suche fakty, a ona niestety podpierała się tylko swoją wyobraźnią, która poniosła ja za daleko.

To chyba już koniec moich jakichkolwiek ciepłych uczuć do matki. Straciłam do niej zaufanie i szacunek. Nigdy nie podejrzewałabym jej o takie czyny. Myślałam, że ją znam.

Fala nienawiści po raz kolejny przepłynęła przez moje ciało, ale tym razem miała na mnie motywujący wpływ.

Wstałam z łóżka, w którym spędziłam ostatnie dwa dni. Udałam się do łazienki, by się w końcu ogarnąć. Zajęło mi to prawie godzinę, ale czułam się o wiele lepiej. Zjadłam kilka kanapek, zapiłam ciepłą herbatą z cytryną i zaczęłam szukać swojego telefonu, który pewnie leżał gdzieś rozładowany.

Po wielu próbach w końcu znalazłam zgubę w łazience pod stertą ręczników w szafce i tak jak podejrzewałam, bateria padła. Wróciłam do sypialni i zabrałam stamtąd ładowarkę, a potem podłączyłam w kuchni.

Upiłam duży łyk w dalszym ciągu ciepłego napoju i włączyłam telefon.

20 sms’ ów i 42 nieodebrane połączenia.

Przeraziłam się tymi liczbami, bo przecież nie odbierała tylko przez niecałe dwa dni. Jeszcze bardziej się wystraszyłam, gdy okazało się, że Michał dzwonił czterdzieści razy i wysłał piętnaście esemesów. Mam nadzieję, że nic się nie stało, naprawdę. Dwa razy dzwonił do mnie tata, który znając mnie wiedział, że porzuciłam gdzieś telefon i nie będę odbierać, więc nie panikował. Pozostałe pięć wiadomości przyszło od Zbyszka i to najpierw je odczytałam.


Michał mówił, że nie odbierasz. Zadzwoń do niego. Ja nie mam siły..

Joasia, wszystko w porządku? Proszę nie zamartwiaj się, będzie lepiej, musi być.

Odpisz, proszę.

Albo oddzwoń do Michała i mu powiedz o wszystkim, bo ode mnie się niczego nie dowie.

Aśka! Do cholery!


Dlaczego ja jestem aż tak głupia?

Dlaczego nie mogłam chociaż sprawdzić, kto do mnie wydzwania, a nie od razu rzucić gdzieś w kąt?

Muszę się za siebie wziąć. Nie ma taryfy ulgowej. Świat się nie kończy, złamane serce nie przestało pracować, a Ziemia nie przestała się kręcić.

Wybrałam numer Michała i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Czekałam aż odbierze i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak Michał musiał to wszystko przeżywać. Już raz stracił jedną przyjaciółkę o nazwisku Koliberczyk, co by było gdyby stracił i drugą?

Nie chciałam o tym myśleć, a z opresji wybawił mnie głos w aparacie.

- Asia?

- Tak, to ja… - Nie dał mi skończyć, ale usłyszałam jak z ulgą wypuszcza powietrze.

- Czy ty masz pojęcie, jak ja się czułem?! Jak skończony idiota! Nikt mi nie chce powiedzieć, co się stało! Bartman siedzi w swoim pokoju i prawie że z niego nie wychodzi, nie chce ze mną rozmawiać. Ty nie odbierasz choć dzwoniłem chyba dwadzieścia razy! Co jest, Asia? Pokłóciliście się?

- Nie Michał. Ale to nie jest rozmowa na telefon. Musimy się spotkać..


6 komentarzy:

  1. Ołłłł... no to się porobiło. Ehh, a miało być tak pięknie, a tu co? No, ale ciekawe to jak nie wiem co i czekam na kolejne! ^^

    Pzdr :3 + przepraszam, ale coś nie umiem pisać takich długaśnych komentarzy jak Ty u mnie:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie.. :) Dla mnie każda opinia jest ważna. Nawet jeśli nie ma metra długości :DD
      Tak wiem, znowu namieszałam, ale cóż poradzić, taka moja natura..
      :**

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Wiele się pozmieniało w życiu Aśki...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:**
      Masz rację, wiele się pozmieniało, ale zmiany są dobre:))

      Usuń
  3. Eyy! No co to tu jest? Miało by tak pięknie, a co jest :( łeee, ale tak czy tak rozdział świetnie napisany. Zdecydowanie inaczej niż zawsze, ale świetny jest, super się go czyta.
    Czekam na kolejną część z niecierpliwością, oby wszystko było okay ^^
    Pozdr ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział to taka moja perełka:)
      Sama nie wiem jak to zrobiłam, ale wyszedł mi taki, że nie mam do niego zarzutów, a to niecodzienne zjawisko.. :)
      Dziękuję:**

      Usuń