-

-

8 listopada 2013

Rozdział XVI

Przepraszam za to coś pod dołem.. Jest jak jest i tego nie zmienię, ale mogę obiecać, że z czasem będzie lepiej. Musi być! :D

Nowa zakładka stworzona przez wzgląd na moje bałaganiarstwo - INFORMOWANI!!!
Jeśli chcesz, żebym powiadamiała o nowych rozdziałach, wejdź.

Standardowo, zapraszam również na  SZUFLADĘ :*







„Śmiech roztopi w sercu szkło. Dosyć płaczu.”
                                                                                                                                    



Różni są ludzie. 

Są tacy, którzy postrzegają świat wyłącznie w kolorowych barwach i tacy, dla których istnieje tylko jeden odcień szarości. Są tacy, którzy wierzą, że życie kiedyś zmieni się na lepsze i tacy, którzy już tą wiarę stracili. Są tacy, którzy czują się na swoim miejscu i tacy, którzy czują, że nie pasuję do reszty. Są tacy, którzy mylą dobro ze złem i tacy, którzy widzą już tylko zło i jeszcze większe zło. Są tacy, którzy nie martwią się o przyszłość i żyją chwilą i tacy, którzy boją się dnia następnego, bo wszystko się przecież może wydarzyć. Są tacy, dla których najważniejsza jest rodzina i przyjaciele i są tacy, dla których nie istnieje już nic oprócz alkoholu, papierosów, czy narkotyków. Są ludzie idealni i tacy, którzy stracili wiarę we własne możliwości. Są biedni i bogaci, kulturalni i wulgarni, mili i chamscy, przyjaźni i denerwujący, kochani i znienawidzeni, czuli i dzicy, delikatni i szorstcy, ogoleni i nieogoleni, duzi i mali, grubi i chudzi, brunetki i blondynki, szatyni i ryżawi, zielonoocy i brązowoocy, naturalni i sztuczni, prawdziwi i zakłamani, szczęśliwi i cierpiący, żyjący i nieżyjący. 

Są ludzie i ludziska.

Nie każdy potrafi zachowywać się odpowiednio do sytuacji, nie każdy potrafi się opanować, nie każdy uważa, że jest pępkiem świata, nie każdy chce być sławny, nie każdy może sobie pozwolić na wszystko, nie każdy ma wspaniałych przyjaciół, nie każdy ma kochającą rodzinę i nie każdy doświadczył w swoim życiu delikatności, czułości, miłości i szczęścia.

Nie wszystko możemy mieć i dobrze o tym wiemy. Możemy mieć pieniądze, ale zachowywać się jak małe dziecko, które wszystko musi mieć, nawet wtedy, gdy nie jest mu to potrzebne. Możemy mieć najczystsze serce, a zadając się ze złym towarzystwie, zboczyć na ciemną stronę naszego życia.

Zawsze będziemy porównywani do innych, ale nigdy nikt nie będzie mógł powiedzieć, że jesteśmy identyczni. Każdy posiada nawet najmniejszy szczegół samego siebie, który jest charakterystyczny tylko dla niego. Każdy posiada cząstkę, która czyni go wspaniałym i niepowtarzalnym. Każdy posiada duszę, która sprawia, że jesteśmy, kim jesteśmy i tego się trzymajmy.

Tego samego dnia chłopaki pomogli mi zapakować resztę rzeczy mojej siostry, ale tak jak to przewidzieliśmy, całość nie zmieści się do mojego Leonka. Zbyszek zaproponował, że pojedzie ze mną swoim autem i zapakuje resztę. Zgodziłam się, ale postanowiłam, że pojedziemy dopiero następnego dnia. Chciałam choć w najmniejszym stopniu pożegnać się z Jastrzębiem, w którym spędziłam tak niewiele czasu, ale czułam się bardzo dobrze. 

Kiedy chłopaki pojechali na popołudniowy trening, ja przebrałam się w wygodne spodenki do kolan i luźny top, na nogi włożyłam sportowe buty i poszłam pobiegać. W dość szybkim tempie pokonałam znajomą już część miasta, a potem wbiegłam w tę część, której jeszcze nie znałam. Biegłam chodnikiem wymijając ludzi, którzy wybrali się na spacer lub podążają do domów po całym dniu pracy.

Poczułam nagłą tęsknotę. Nie do rodziców, nie do przyjaciół, nie do zmarłej siostry, ale do najważniejszej osoby w moim życiu, której nie miałam. Nie miałam chłopaka, bo z poprzednim się rozstałam, kiedy zaczął wytykać mi, że po śmierci Juli nie mam dla niego czasu i ciągle ryczę.

Jego słowa mnie zabolały i wiedziałam, że ma rację, ale wtedy nie potrafiłam przebrnąć przez ból. Nie chciałam się bawić jego uczuciami, nie chciałam mówić mu, że będzie dobrze, żeby dał mi czas, bo wiedziałam, że te słowa mogą okazać się kłamstwem.

***

Kiedy wyszedł do pracy, spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki i zawiozłam ją do rodziców, którzy mieszkali kilkadziesiąt kilometrów dalej. Zdradziłam im, że chcę się rozstać z Błażejem, a oni przyjęli tę wiadomość spokojnie, chociaż widziałam, że mama się o mnie boi. Wróciłam do naszego wspólnego mieszkania. Posprzątałam tam, przejrzałam jeszcze raz wszystkie jego rzeczy zastanawiając się, czy dobrze robię, ale nie mogłam postąpić inaczej. Usiadłam na sofie w salonie i czekałam na jego powrót. W końcu usłyszałam szczęk zamka w drzwiach i zaczęłam się denerwować. Nie wiedziałam jak zareaguje, ale miałam nadzieję, że mnie zrozumie.

- Asia, wróciłem!

- Cześć – powiedziałam podchodząc do niego.

- Co się stało?

Popatrzył w oczy pełne łez, które teraz nie wyrażały bólu po stracie ukochanej osoby, ale zdenerwowanie.

- Musimy porozmawiać.

- Coś poważnego?

- Tak.

Zamilkłam na chwilę, chcąc opóźnić moment rozstania, ale wiedziałam, że nie mogę tego odwlekać w nieskończoność.

- Musimy się rozstać.

- Jak to? Dlaczego?

- Błażej sam powiedziałeś, że nie mam dla ciebie czasu, że ciągle rozpaczam..

- Nie miałem tego na myśli! Przepraszam, poniosło mnie, ale ja tak wcale nie myślę. – nie pozwolił mi dokończyć.

- Może i tak, ale miałeś rację. Ja teraz nie nadaję się do niczego i nie mogę obiecać ci, że to się zmieni w najbliższym czasie. Nie chcę cię oszukiwać, wykorzystywać ani bawić się twoimi uczuciami, dlatego lepiej będzie jak się rozstaniemy. Nasz związek może i nie był kolorowy, ale byłam z tobą szczęśliwa i nie zamierzam o tym zapominać. Zawszę będę cię pamiętać, ale teraz naprawdę nie mogę sobie wyobrazić siebie w związku z kimkolwiek. Przepraszam.

W ciągu całego mojego monologu, mina Błażeja się zmieniła. Już nie wyrażała buntu i sprzeciwu, ale zrozumienie i miłość, jaką mnie darzył.

- Nie masz mnie za co przepraszać. Ja również będę pamiętał wszystkie chwile z tobą, te szczęśliwe i te mniej. Pamiętaj, że zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym.

Błażej podszedł do mnie i przytulił z całej siły do siebie, a potem z czułością pocałował moje czoło. Było mi z nim tak dobrze, a jednak nasz związek nie przetrwał swojej próby. Jesteśmy zbyt młodzi, by planować wspólna przyszłość, ale mieliśmy nadzieje, że nasza miłość jest tą prawdziwą i jedyną. Los zadecydował inaczej, ale nie mam o to żalu. Widocznie ktoś tam na górze stworzył nas do wyższych celów, których nie wypełnimy będąc razem. 

- Dziękuję – wyszeptałam mu do ucha i zaczęłam się zbierać. Narzuciłam kurtkę, buty i chciałam wyjść, ale on mnie zatrzymał.

- Będziemy w kontakcie, prawda? Nie przestaniemy się do siebie odzywać tylko dlatego, że nam nie wyszło?

- Pewnie, że nie. Zawsze możesz na mnie liczyć.

- Ty na mnie również.

Pocałowałam go w policzek, popatrzyłam ostatni raz w oczy i wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Wyszłam na świeże powietrze i podeszłam wolnym krokiem do mojego auta, które stało samotnie na parkingu. Nie wsiadłam. Ominęłam mojego Leonka i postanowiłam się przejść. Skierowałam się do parku, rozmyślając o swoim dotychczasowym życiu. Nie rozpieszczało mnie i na wszystko musiałam sobie zapracować. Na srebrnej tacy dostałam tylko szansę, którą samodzielnie musiałam wykorzystać i na którą samodzielnie musiałam zapracować. Co by nie było i tak wiem, że mam przyjaciół, którzy mnie zawsze pocieszą, wysłuchają i pomogą. Są moim oparcie, bo często tylko im mogę się zwierzyć.

Powrotną drogę do domu rodziców przebyłam w szybkim tempie i po półgodzinnej jeździe byłam już na miejscu. Mieszkałam z nimi przez kolejny miesiąc, a potem znalazłam mieszkanie i wyprowadziłam się. Nie mogłam znieść ciężkiej atmosfery pomiędzy nami, a szczególnie wtedy, gdy zaczynałam sobie radzić.

***

Teraz biegnąc ulicami Jastrzębia, analizowałam w głowie wszystkie ważne decyzje, które podjęłam od czasów osiemnastych urodzin. Większość z nich wyszła mi na korzyść, a przez niektóre cierpiałam, ale jestem z nich zadowolona. Gdybym nie decydowała tak, a nie inaczej, nie byłby mnie tu teraz i nie mogłabym zachwycać się wieczornymi urokami miasta. Nie poznałabym dwóch wariatów, którzy przyjaźnili się z moją siostrą, a teraz także i mnie polubili, a przynajmniej mam taką nadzieję. Nie byłabym w drużynie, nie poznałabym tam wspaniałych ludzi, którzy nie tylko ze mną walczą o medale i puchary, ale też nas do nich prowadzą i dbają o nasze zdrowie. Mogą z całą pewnością powiedzieć, że w końcu zaczęło mi się układać, a do mojego burego świata, zawitały jasne promienie słoneczka.

Oświetlały mi dalszą drogę, która robiła się coraz wyraźniejsza. Cieszyłam się z tego i właśnie dlatego, kiedy przekraczałam próg mieszkania Julity, na ustach miałam szeroki uśmiech.


5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Mało akcji, dużo wspomnień. Także nie wiem co mam pisać. A wgl to nie mam weny na komentowanie. Tak więc, czekamy do piątku! ^^

    Pzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądałam ostatnio napisane już rozdziały i dużo w nich takich smutasów, ale spokojnie, przejdziemy przez to razem :**

      Usuń
  2. Fajny rozdział, pełen wspomnień. Smutasy też muszą być, bo w życiu nie zawsze jest kolorowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział:) są wspomnienia, zrobiło się troche smutno ale nie zawsze jest radośnie.. nie moge się doczekać kolejnego rozdziału i tego co tam będzie sie działo:* nie masz za co przepraszać bo na prawde piszesz bosko :3 zapraszam w wolnej chwili na nowy rozdział:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam twoje opowiadanie zupełnie przypadkowo i musze ci powiedzieć,że świetnie piszesz, a fabuła jest bardzo interesująca :) rozdział świetny ;) może trochę smutny, ale życie przecież nie jest kolorowe. Czekam na następny ;)

    PS jeśli masz czas i ochotę to zapraszam do mnie:
    http://smak-szczescia.blogspot.com/
    http://po-prostu-kochaj-siatkowke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń