-

-

14 listopada 2013

Rozdział XVII


Nowy rozdział!!!
Z racji tego, że dzisiaj obchodzę swoje małe święto:P dodaję nowy rozdział i jutro też dodam.. Taki mały prezencik ode mnie! 

Jak zwykle zachęcam do komentowania!
i
Zapraszam na   SZUFLADĘ! 

A teraz nie przedłużam.. :)







„Jedno wiem, że w Tobie mam, łagodną, cichą przystań by przeczekać każdy sztorm.”
                                                                                                                          


Nadeszła godzina wyjazdu. Ciężko było mi się rozstać z Michałem, bo wiedziałam, że w jakiś sposób będzie mu to przypominało o jej śmierci, ale nie mogłam tutaj zostać. Na szczęście ze Zbyszkiem jeszcze się nie musiałam żegnać, bo on jedzie ze mną, a wiem, że również będzie ciężko, tylko że z innych przyczyn. Przez cały mój pobyt tutaj bardzo się z nim zżyłam i będzie mi go brakować w Bielsku. 

- Wszystko? 

Zapytał mnie Bartman wchodząc do mieszkania i rozglądając się w poszukiwaniu czegoś, co jeszcze mieliśmy wziąć. Nic takiego już tutaj nie zostało. Było pusto, a echo niosło się po pokojach.

- Wszystko – odparłam ze słabym uśmiechem. Teraz, kiedy już prawie się tu zadomowiłam, musiałam opuścić Jastrzębie i było mi przykro z tego powodu, jednak tęskniłam za rodzicami i przyjaciółmi, a przede wszystkim za treningami i meczami.

- Nie smutaj już. Jest dobrze, a nawet lepiej dzięki tobie.

- Jak mam nie smutać? Ciężko mi stąd wyjechać.

- Będziesz za tym tęsknić?

- Może to dziwne, ale to tutaj po raz pierwszy od jej śmierci poczułam się dawną sobą i tak będę tęsknić.

- Chodźmy już. Im dłużej to trwa, tym ciężej będzie.

- Masz racje.

Dałam mu się pociągnąć za rękę i wyjść z mieszkania. Wyciągnęłam jedną z dwóch par kluczy i zamknęłam dokładnie drzwi. 

- Chodźmy.

Odwróciłam się do Zbyszka i tym razem to ja pociągnęłam go za rękę do windy, a kiedy się już tam znaleźliśmy nie puściłam jej. Ten drobny gest dodawał mi otuchy i sprawiał, że czułam się silniejsza.

Na parkingu czekał na nas Michał, by się pożegnać. 

Podeszliśmy do niego, zapominając o tym, że nadal trzymamy się za ręce. Dostrzegł to, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. Wiem jak to zrozumiał, ale ja sama nie byłam pewna, czy między mną, a Zbyszkiem coś jest. W swoim towarzystwie czuliśmy się naprawdę dobrze, rozumieliśmy się, a nawet zwierzaliśmy się sobie. To nie jest zwykła przyjaźń, ale nie jest to również miłość. Coś pomiędzy. To tak jakby najbliższe godziny, dni miały zadecydować o naszym dalszym losie.

Puściłam rękę Bartmana i przytuliłam się do Michała. Oddał uścisk i wyszeptał mi do ucha ciche podziękowania. Popatrzyłam mu w oczy i uśmiechnęłam się widząc, że nie są już puste, tak jak były pierwszego dnia. Nie ma w nich już tego bólu i smutku, chociaż na pewno jeszcze się tam gdzieś czai. 

- Trzymaj się tam. Trenuj, doskonal technikę, graj, zdobywaj MVP, imponuj trenerowi, pomagaj koleżanką i pozostań sobą. – uśmiechnął się do mnie, a potem dodał – I pamiętaj o tym co ci mówiłem, że trener prędzej, czy później, ale wydaje mi się, że wcześniej,  weźmie cię do pierwszej szóstki. 

- Pamiętam, pamiętam.. – westchnęłam. – Życzę ci, żebyś cały czas grał w szóstce, nie miał kontuzji, zostawał MVP każdego spotkania.. – w tym momencie doszło mnie chrząknięcie Zbyszka – no dobra, musisz się podzielić ze Zbigniewem. – wyszczerzyłam się do nich obu. – Żebyście zdobyli pierwsze miejsce w Pluslidze, żebyście zostali powołani do kadr i zajęli pierwsze miejsce w Lidze, Mistrzostwach i Memoriale. Żebyście nie chorowali i sprzątali od czasu, do czasu w mieszkaniu. No to chyba na tyle.

- Dobra. Jedźcie już, bo się zaraz rozryczę i już nie będę Dzikiem, tylko Bobrem.

Roześmialiśmy się wszyscy.

- Do zobaczenia! – zawołam jeszcze, wsiadając do samochodu.

Odpaliłam silnik, zwolniłam sprzęgło i ruszyłam, a za mną jechał Zbyszek, który tylko uścisnął się po męsku z Michałem i wymienił porozumiewawczy uśmiech.

Podróż nie trwała długo, ale byłam bardzo zmęczona. Dochodziła już osiemnasta, kiedy przekroczyliśmy próg mojego rodzinnego domu. Mama już na mnie czekała, ale nie wiedział, że przyjadę z kimś jeszcze, bo nie zdążyłam jej o tym powiadomić, więc była nieco zdziwiona widząc dwa samochody, skręcające pod dom.

Wyłączyłam samochód i wyszłam z niego, a Zbyszek uczynił dokładnie to samo. 

- Wypadałoby wnieść, prawda? 

W odpowiedzi się tylko do niego uśmiechnęłam, a potem złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku drzwi.

- Joasiu, co ty kombinujesz?

- Zaraz zobaczysz – powiedziałam otwierając drzwi wejściowe i wchodząc do domu.

- Mamo? – krzyknęła w stronę kuchni.

- W kuchni! 

Skierowałam swoje kroki do niedużego pomieszczenia, w którym królowała moja mama. Podeszłam do niej i ją uściskałam, a potem ona pocałowała mnie w czoło.

- Nareszcie skarbie. Z kim przyjechałaś?

Zbyszek stał w drzwiach przyglądając się nam i chyba czuł się niezręcznie.

- Mamo, to jest Zbyszek przyjaciel mój i Julity z Jastrzębia. Zbyszek to jest moja mama.

- Dobry wieczór. Miło mi panią poznać.

- Dobry wieczór, dziecko.

Mama miała dziwną minę, jakby starał się coś ukryć. Nie wiem, o co może chodzić, ale nie wiem, czy dobrze będzie pytać. Postanowiłam jej nie martwić na razie, ale kiedyś się dowiem, o co chodziło.

- Zrobiłam Wam kanapki, ale myślałam, że Asia przyjedzie sama i jest ich trochę mniej, ale to nie szkodzi, zaraz wam dorobię. Napijecie się herbaty?  - obejrzała się na nich przez ramię, wyjmując z półki chleb. – Siadajcie, siadajcie.

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść gotowe już kanapki, a mama po chwili postawiła na nim kolejny, tym razem większy, talerz kanapek i dwa kubki z parującą herbatą miodową.

- Dzięki, mamuś.

- Dziękuję pani.

- Nie macie za co dzieci. Zostajecie na noc?

Popatrzyłam na Zbyszka i zdałam sobie sprawę, że jest już późno i nie puszczę go teraz do Jastrzębia.

- Tak, zostajemy. Zaraz przygotuję nam pokoje.

- O to się nie martw. Ja się tym zajmę, a wy może wniesiecie kartony?

- Dobra, mamo.

Wyszła z kuchni, zostawiając nas samych. Zbyszek patrzył na mnie nie wiedząc co powiedzieć. 

- Mam jutro trening.

- Wiem. Zadzwonisz do Michała, a on wytłumaczy wszystko trenerowi.

- No nie wiem.

- Zbyszek. Nie masz wyjścia, bo ja cię teraz po nocy i zmęczonego w dodatku do domu nie puszczę.

Uśmiechnął się słodko.

- Martwisz się o mnie?

- Cóż. Nie chcę mieć cię na sumieniu albo twojego trener na karku, gdyby coś ci się stało.

- Ach tak.

- No co?

- No nic.

W milczeniu przeżuwaliśmy kanapki, aż w końcu nie wytrzymałam.

- No dobra. Martwię się o ciebie. Zadowolony?

- Niezmiernie – odpowiedział z firmowym uśmiechem numer pięć na ustach.

Zaczęłam się śmiać, a po chwili on do mnie dołączył.

- To co, zostajesz?

- Zostaję.

- W takim razie chodź. Trzeba odciążyć mojego Leonka.

- I moją Bożenkę.

- Bożenkę?

- Be- em- ka. Bo- żen- ka.  Nie widzisz podobieństwa?

- Widzę, widzę – powiedziałam kpiąco.

- Nie śmiej się ze mnie!

- Nie śmieję się przecież. 

- Bo się powstrzymujesz.

- Nieprawda.

- Prawda.

- Nieprawda.

- Prawda.

- No dobra, powstrzymywałam się. 

- Widzisz?

- Co, widzisz?

- Ja zawsze mam rację!

Był tak uradowany i tak pewny siebie, że tym razem nie umiałam się już powstrzymać i roześmiałam się.

- Znowu się ze mnie śmiejesz!

- Prze.. Przepraszam! – wysapałam w przerwie przed kolejnym atakiem.

Zbyszek chyba się obraził, więc musiałam się teraz wkupić w jego łaski.

Chciałam go pocałować w policzek na przeprosiny, ale on się odwrócił w ostatniej chwili i moje usta wylądowały na jego.



2 komentarze:

  1. CO!? W TAKIM MOMENCIE!?!?!! Ja cię chyba kiedyś zabiję,no!:* Heh.. rozdział jest super, fajny, świetny, mega.. i nwm już jak go opisać ;)) Nono.. Joasia i Zbyszek? <3 Od początku wiedziałam, że coś między nimi będzie i jak widać, nie myliłam się ;d No to teraz czekam na kolejny Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!!! ;] Strasznie ciekawi mnie reakcja Zibiego na ten pocałunek.. <3 + Zapomniałam tego napisać na Twoim pierwszym blogu, ale napiszę teraz : Wszystkiego Najlepszego z okazji Twoich urodzin! Sto lat!! Abyś mi pisała jeszcze duuuuużo tak świetnych opowiadań ^^ I te inne życzenia♥ Nwm, nie jestem w tym dobra. XD

    Pzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia! :**
      A no w takim momencie, ale spokojnie szybko będzie kolejny rozdział:))

      Usuń