-

-

1 listopada 2013

Rozdział XV

A więc jest i  15  !!! 
Rozdział jest jakiś dziwny i nie pytajcie mnie co ćpałam,kiedy go pisałam, bo ja naprawdę nie wiem.. :P
Piątek! Uwielbiam piątki. Tym bardziej, że wczoraj/dzisiaj byłam na maratonie filmowym w Heliosie i przez całą noc oglądałam sobie HORRORY!! hahah nocka nie przespana, ale co tam, siłę jeszcze mam!

Zapraszam SZUFLADA!
CZYTASZ = SKOMENTUJ !!!

(Końcówka tego rozdziału jest głupia. Omińcie ją. ;D)


„Sztuką nie jest płakać, gdy nikt nie patrzy. Sztuką jest płakać przy innych i nie wstydzić się tego.”


- Matkę? Nie… Nie wiem, czy byłbym w stanie ze spokojem spojrzeć jej w oczy.

- Musi być ci ciężko. Wiesz, że ona gdzieś jest, ale jej nie znasz.

- Myślę, że już się przyzwyczaiłem do tej myśli. Możliwe, że byłbym w stanie jej wybaczyć, ale tylko jeśliby okazała się wartościowym człowiekiem.

- Myślę, że twoja matka nie jest zła. W sumie po części rozumiem jej decyzje.

Zbyszek spojrzał na mnie zdziwiony, ale i zaciekawiony. Chciał znać moje zdanie, by zrozumieć motywy jej działań.

- Popatrz na to z innej strony. Miała męża, możliwe też, że miała już dzieci i jeśli jej małżonek jej wybaczył to pewnie chciała dalej z nim żyć. Ludzie myślą, że niektórzy biorą ślub pod wpływem chwili i nie wiedzą co to miłość, a tak nie jest. Żeby stanąć na ślubnym kobiercu trzeba mieć odwagę, a ona nie bierze się z powietrza. Musimy mieć wiarę, że wszystko będzie dobrze, i że założymy szczęśliwą rodzinę, gdzie wszyscy będę żyli w zgodzie i dostatku. Ona się odważyła, czyli że myślała o swojej przyszłości poważnie. Możliwe, że romans z twoim ojcem był swego rodzaju odskocznią od rzeczywistości, która czasem przytłacza nas swoją monotonnością. Potrzebowała zabawy, chwili zapomnienia i ją dostała, tylko nie przewidziała skutków.

- Ojciec powiedział mi, że byłem wpadką, więc się nie martw o moja reakcję. Rozumiem zachowanie tej kobiety, tata może fascynować, jeśli ktoś go nie zna i myślę, że ona odeszła, bo wiedziała, że z nim nie wytrzyma.

- To też jest jakaś opcja.

- Oddała mnie ojcu. Ok, rozumiem, ale przecież mogła mnie odwiedzać, choćby raz na miesiąc. Nic y na tym nie straciła, a ja bym zyskał matkę.

- Wydaje mi się, że ją po prostu za dużo kosztowało opuszczenie cię za pierwszym razem, by potem widzieć cię tak rzadko.

Przez chwilę nikt się nie odzywał. Bałam się, że go uraziłam albo coś, a naprawdę nie chciałam. Czasami, gdy spojrzysz na sprawę z innej perspektywy, pewne elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Zbyszek nie lubi o tym rozmawiać i to widać, ale widać też ile ta rozmowa go kosztuje. Dla mnie wielkim zaskoczeniem jest sam fakt, że zaufał mi na tyle, po zaledwie dwóch dniach znajomości, by mi się zwierzyć ze swoich osobistych problemów. Być może potrzebuje rady, bądź opinii od mężczyzny i kobiety.

- Dobra możemy już skończyć?

Zapytał mnie chowając twarz w dłoniach, przez co zamiast normalnego pytania, wyszedł mu bełkot, który jednak zrozumiałam. Siedział na łóżku z łokciami opartymi na kolanach i twarzą ukrytą w dłoniach. Wstałam i przykucnęłam przed nim, chwyciłam jego nadgarstki i odciągnęłam te wielkie, zadbane dłonie od buzi.

Niechętnie poddał się moim zabiegom, ale w końcu mogłam zobaczyć jego oblicze i łzy, które wypływały z ciemnozielonych, wyrazistych oczu, płynęły wzdłuż policzka i ginęły w materiale spodni.

Od zawsze uważam, że prawdziwego mężczyznę charakteryzuje nie góra mięśni, ale to, że nie wstydzi się okazać słabości, łez.
Popatrzyłam mu prosto w oczy i uśmiechnęłam się delikatnie. W jego wzroku wychwyciłam niedowierzanie i zmieszanie, ale starał się to ukryć.

- Nie martw się nie powiem Miśkowi. – zażartowałam, by go choć trochę rozśmieszyć.

- Mógłby tego nie przeżyć..

- Tak. Łzy mają śmiertelną moc. – parsknęłam i wstając pociągnęłam go do kuchni, gdzie zrobiłam nam kawę.

Zaczęliśmy rozmawiać o niczym. Nie chciałam, by pomyślał, że jestem jakąś szurniętą dziewuchą, dlatego nie naciskałam na niego.

Nasze rozprawianie o tym kto jest lepszym kandydatem na męża Belli za Zmierzchu, przerwał dźwięk komórki Zibiego. Wyciągnął telefon z kieszeni, spojrzał na wyświetlacz i odebrał, ale wcześniej szepnął mi, żebym zatkała sobie uszy, co też od razu uczyniłam.

-Dobry dzionek! – wydarł się do telefonu Zbyszek, a ja nawet przez zasłonięte dłońmi uszy, słyszałam za głośno.

- Oj nie pień się. Taki żarcik. Nie, nie odwaliło mi do końca, więc musisz zrezygnować z rezerwacji dwuosobowej sali w Rybniku. Kto? No przecież sam nie pojadę, przyjacielu. Dobra, dobra, ja tam swoje wiem. Czyli cię nie będzie? Okeej. No buziaczki Misiaczku!

Ten człowiek, którego-imienia-dla-własnego-dobra–nie-będę–wymawiać, siedzący naprzeciw mnie, stroił takie miny, że ze śmiechu turlałam się po stole i mało co, a zrzuciłabym swój ulubiony kubek. Śmiałam się i śmiałam aż się mój towarzysz zaczął martwić o moje zdrowie psychiczne.

- Chcesz to drugie łóżko w Rybniku, bo Michał już zabukował. – powiedział poważnie mi się przyglądając.

- Dzięki, przynajmniej nie będę sama tam siedzieć.

- Coś sugerujesz?

- Ta rozmowa do normalnych nie należała, a już w szczególności zakończenie. Buziaczki Misiaczku? I wy tak zawsze?

- Tak. Ludzie zaczynają nas podejrzewać o bromance.

- To ty wiesz co to jest?

- Eee.. Nie.

Ponownie zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączył się Zibi, co mnie nieco ostudziło.

- A ty z czego się śmiejesz?

- Z ciebie?

- Ze mnie?

- Ehhe.. – pokiwał potakująco głową i puścił mi oczko.

Tym razem rechotałam bez opamiętania, ale nie tylko ja, więc wiecie, co złego to Bartman.

- Ale dlaczego?

- Bo masz zaraźliwy brecht.

- Ej!

- No co?

- Skoro ja mam brecht, to co ty masz?

- Bądź kreatywna i wymyśl coś.

- …

- …

- Mam!

- Tak?

- Rżechotet.

- Co?

- Rżenie, jak u konia. Rechot, jak u ropuchy. Brecht, jak u mnie.

- Ona mnie obraża!

- Z której strony?

- Z każdej.

- Ej!

- Co?

- Czy to był słynny foch forever z przytupem i przyśpiewką, zarezerwowany wyłącznie dla Michała, gdy masz okres?

- Jaki okres?

 -Pomiędzy Wielkanocą, a Supernocą.

- Aha.

Odstawiłam zjawiskowego fejspalma, a Bartman patrzył się na mnie jak na idiotkę, ale z nas dwojga to on jest bardziej nierozgarnięty intelektualnie.

- No co?

- Wiesz co to jest Supernoc?

- Nie, ale zakładam, że zaraz mi powiesz.

- Twoje marzenie się nie spełni.

- Dlaczego?

- Bo ja też nie wiem, co to jest Supernoc.

- Pewnie jakieś święto.

- Tak święto głupoty ludzkiej.

- Może być. Zapisujemy w kalendarzu?

- Czemu?

- No przecież nasze święto, trzeba kupić prezenty!

Śmialiśmy się chyba dziesięć minut, ale nagle Zbyszka zatkało. Spoważniał i śmiertelnie poważnie zapytał mnie:

- Co to jest bromance?


7 komentarzy:

  1. Początek, smutny, szczery w ogóle na zamulanie Zbyszkowi zebrało się, ale rozumiem sytuacje, wychować się bez matki, a łzy smutku. Dobrze, że był ktoś, kto go z dołka wyciągnął. Druga część zdecydowanie inna, wesoła, Rżechotet? Kobieto skąd to wzięłaś? <3
    PS. Serio? Co ty ćpiesz, pisząc to? (daj trochę)
    Uwielbiam, i czekam na kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co brałam?? Nie pamiętam, więc chyba dobre było i zadziałało :PP
      Rżechotet.. A czy ja wiem? Widać miałam faze jak to pisałam, bo na "trzeźwo"tego nawet przeczytać nie umiem.. hahah
      Jak znajdę dobrego dilera to dam znaka.. Synchronizujemy zegarki?? :DDD
      Dziękuję:**

      Usuń
  2. Zgadzam się z komentarzem wyżej.. pierwsza część strasznie smutna, Zibi + łzy? ;O No, ale okej.. dobrze, że się Jej wygadał, porozmawiali i wszystko dobrze. Co do drugiej części, to śmiałam się jak głupia i nadal nie mogę przestać XDD Hahhahaa.. na serio co Ty ćpasz dziewczyno!? ;D Wgl 'Rżechotet' - co to jest??? ;d Hah.. z 3 razy musiałam to przeczytać, a nadal nwm ;p Hah.. no to się naśmiałam, a teraz pozostało mi czekanie na ukochany piątek, a czym idzie nowy rozdział!!! ^^

    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzymy definicję słownikową!
      Rżechotet - "Rżenie, jak u konia. Rechot, jak u ropuchy. Brecht, jak u mnie." i to właśnie wersja Joanny, a moja?
      Nienormalna wyobraźnia autorki, która chyba ma problemy psychiczne..
      Tak.. cała ja :D
      Cytując Cichego Pita " Matka wie, że ćpiesz?"
      :DD

      Usuń
  3. CO TY BRAŁAŚ?!
    PODZIEL SIĘ <3
    TO JEST BOSKIE :*
    PRZECZYTAŁAM CAŁY BLOG I JEST ŚWIETNY ;)
    CZEKAM NIECIERPLIWIE NA NASTĘPNY :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhh...
    Dziękuję!!
    Cieszę się, że ci się podoba i mam nadzieję, że dalsze losy Zbyszka i Asi równiez ci przypadną do gustu :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje,za link do opowiadania, bo jest genialny! przeczytałam cały od razu, bo po prostu nie mogłam się oderwać :D Na prawdę świetny blog. Można i popłakać i się pośmiać :D
    Czekam na niecierpliwością na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam, Luna :D

    OdpowiedzUsuń