-

-

3 stycznia 2014

Rozdział XXVI

Dodaję kolejny :)

Ale mam jedną, wielką prośbę..
Jeśli czytacie, a wiem, że tak jest (statystyki nie kłamią :) ), zostawcie po sobie znak.. Nawet krótka ocena, buźka.. To naprawdę wiele :)





"Każdemu zdarza się decydować o losie drugiego człowieka."
- Antoni Kępiński




Byłam już prawie w połowie drogi, gdy rozdzwonił się mój telefon. Myślałam, że to Zbyszek albo ewentualnie Michał, więc nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam.

- Jestem już w połowie drogi. Za chwilę będę.

- Asia?

Wydawało mi się, że się przesłyszałam. Bo czy to możliwe, że moja prawie była przyjaciółka do mnie dzwoniła?

- Kalina? Coś się stało?

- Nie, nie. Chciałabym się z tobą spotkać, porozmawiać.

- Powinnyśmy, ale teraz nie mogę.

- Nie szkodzi. Jutro po treningu?

- W naszej kawiarence? - zapytałam wesołym głosem.

- Pewnie. - odpowiedziała z wyczuwalnym uśmiechem.

- Do jutra.

- Do zobaczenia.

Rozłączyłam się i skupiłam swoją uwagę na drodze. Zastanawiałam się, jaki przebieg będzie miało jutrzejsze spotkanie. Zaczniemy od spokojnej rozmowy, a potem dojdziemy do krzyków? Mam nadzieję, że nie. Nie mam siły, by nadal się kłócić z Kaliną i powiem jej o tym. Chcę się z nią pogodzić. Chcę, żeby było tak, jak wcześniej. Wtedy byłyśmy nierozłączne i większość rzeczy robiłyśmy razem, śmiałyśmy się, mówiłyśmy sobie o wszystkim.. Potem to się gdzieś zgubiło, pokłóciłyśmy się.

Wjechałam na parking, zamknęłam dokładnie moje autko i popędziłam z reklamówkami do mieszkania, uważając, żeby nie stanąć źle na prawej nodze. Drzwi były otwarte, więc pociągnęłam za klamkę i wgramoliłam się do mieszkania.

- Jestem! - zawołałam na całe gardło, mając nadzieję, że moje krzyki zwabią któregoś z wielkoludów i mi pomoże, ale niestety się przeliczyłam. Walnęłam wszystkie reklamówki na stół, a potem ściągnęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku. W dalszym ciągu nikt mi nie odpowiedział, więc zajrzałam najpierw do pokoju brata, który był pusty, a potem do pokoju Michała, który wyłożył się na łóżku i spał, wyglądając przy tym strasznie uroczo. Nie budziłam go, wyszłam z pokoju, zamykając delikatnie drzwi.

Wróciłam do kuchni i spojrzałam na zegar. Była 17.25. Miałam więc trochę czasu na przygotowanie kolacji, a potem musiałam budzić Michała, bo inaczej zaśpi na wieczorny trening.

Gotując, czułam się lekko i pewnie. Nie myślałam o wydarzeniach całego dnia, ale skupiłam się na potrawach. Wiedziałam co zrobić, jak doprawić. Lubiłam coś pichcić i nie miało znaczenia, czy ciasto, czy obiad. Kuchnia to moje drugie ulubione miejsce, zaraz po hali.

Ostatni szlif i skończyłam. Przygotowałam talerz dla siebie i Michała, nalałam nam soku pomarańczowego do szklanek i postawiłam to wszystko na stole. Sprawdziłam telefon, przy okazji zerkając na godzinę. Idealnie.  

Poszłam do pokoju Michała, by uświadomić mu, że za godzinę ma trening. Podeszłam do łóżka i zaczęłam go wołać.

- Michał! Obudź się. Michał!

Moje metody nie przyniosły skutku, więc zaczęłam potrząsać jego ramieniem. Na próżno. Zrezygnowałam z szybszych metod, takich jak przyłożenie mu do ucha telefonu i puszczenie muzyki, czy oblanie go zimną wodą. Wolałam się nie narażać na Michałowy gniew. Jedna z jego rąk zwisała bezwładnie z łóżka, a kiedy to zauważyłam, wpadłam na bardzo głupi pomysł, ale niestety nie udało mi się go powstrzymać. Chwyciłam jego łokieć i zaczęłam trząść jego ręką na wszystkie strony. Śmiałam się jak głupi do sera i skutecznie obudziłam Michała. Przegapiłam jednak moment, w którym otworzył oczy i dalej robiłam z niego kukiełkę.

- Dobrze się bawisz? - zapytał mnie.

Momentalnie zastygłam w bezruchu. Spojrzałam na jego twarz, która była bardzo poważna. Czyżby Michał się na mnie wkurzył? Fakt, to było dość głupie.

- Tak. - odpowiedziałam, szczerząc się. - Powinieneś kiedyś spróbować, naprawdę rewelacja.

- Nie wątpię. - jeszcze chwile gromił mnie wzrokiem, a kiedy mój uśmiech spełznął mi z twarzy, zachichotał.

- Gdybyś tylko widziała swoją minę. - śmiał się ze mnie.

- Gdybyś tylko wiedział, że za dziesięć minut masz trening..

- Hahah… Że co? - wyskoczył z łóżka jak oparzony i wybiegł z pokoju.

- Żartowałam! - krzyknęłam za nim i zaczęłam się śmiać. Michał wrócił do pokoju, spojrzał na mnie, tarzającą się po podłodze i sam zaczął się śmiać.

- Dobra, koniec tego. - opanowałam się. - Kolacja stygnie!

- Zrobiłaś kolację? - zdziwił się.

- Co cię tak dziwi?

- Nic, nic..

Weszliśmy do kuchni, a ja od razu usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam pałaszować. Michał dołączył do mnie, a po chwili oba talerze były puste. Upiłam łyk soku, a potem mój wzrok powędrował do trzeciego krzesła, które teraz było puste.

- Gdzie tak w ogóle jest Zbyszek?

- Nie mówił ci nic?

- Nie. Dzwonił do mnie i pytał kiedy będę, ale nie wspomniał, że się gdzieś wybiera.

- Pojechał do ojca.

- Naprawdę?

- Tak. Ma urodziny chyba, więc pojechał złożyć życzenia.

- Mógł mi powiedzieć. Upiekłabym jakieś ciasto, czy coś. Zawiózłby mu.

- Nie wydaje mi się, żeby Zbyszek się na to zgodził.

- Wiem. Te jego dziwne relacje z ojcem..

- Twoje z mamą wcale nie są lepsze.

- Masz rację. Ale jest różnica, pomiędzy moją mamą, a ojcem Zbyszka.

- Jaka?

- Moja mama była przy mnie, zawsze mnie wspierała, ale zapomniała wspomnieć, że mam brata, że miała romans. Miałam prawo wiedzieć. Tata Zbyszka nie okłamał go zbytnio. Skąd mógł wiedzieć, co się stało z matką, kiedy opuściła jego i ich syna? Nie kontaktował się z nią. Za to moja matka od razu wiedziała, że Zbyszek to mój brat, ale pozwoliła byśmy się do siebie zbliżyli i dopiero wtedy wyznała prawdę. Jakby satysfakcję sprawił jej nasz ból.

- Nie mów tak. Pewnie nie wiedziała, jak to wyznać. Postaw się na jej miejscu. Bała się, że straci ciebie, Zbyszka, twojego ojca. Bała się, że zostanie sama.

- Sama już nie wiem. Cała ta sytuacja jest zbyt zagmatwana.

- Więc postaraj się ją trochę rozjaśnić. Porozmawiaj z mamą, szczerze. Wyjaśnijcie sobie wszystko, a potem zobaczysz, jak się to wszystko potoczy.

- Ja nie jestem gotowa, by jej wybaczyć.

- Nie musisz jej wybaczać. Daj jej szansę, żeby ci wyjaśniła swoje decyzje. Daj jej szansę, o nic więcej cię nie proszę.

- Dlaczego, Michał? Dlaczego?

- Bo drugiej szansy może już nie być.

Wstałam od stołu i przytuliłam się do niego. On nie zdążył. Nie zdążył powiedzieć mojej siostrze, co do niej czuł, a teraz żałuje, że nie zrobił tego wcześniej. Miał przecież wiele okazji.

- Masz rację. - powiedziałam w końcu, odrywając się od niego. - Masz rację.

Zgarnęłam wszystkie naczynia do zmywarki, a potem skierowałam się do mojego pokoju, posyłając jeszcze Michałowi uśmiech.






2 komentarze:

  1. Hahhha.. co się dziwić Michałowi? Gdyby mnie ktoś tak budził to bym chyba zabiła! XDD Do tego żartowała, że zaraz ma trening, ehh ta Aśka! :P
    Ale chociaż mają z nią ciekawie! ^^
    No i Zibi, czekam aż wróci z rozmowy z ojcem i dowiemy się o czy rozmawiali ;]

    Pzdr :3 moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się tam pomysł z wodą spodobał :D heh
    No dziewczyno działaj, krótka rozmowa z matkę, niczego nie straci, Michał ma troszkę racji, ale cóż to zależy od jej samej:)
    Też jestem ciekawa Zbyszka, jak wróci od ojca, czy coś się wyjaśni i w ogóle.
    Ten wstęp u góry: "Każdemu zdarza się decydować o losie drugiego człowieka." bardzo życiowe :)
    Czekam na więcej i zapraszam do siebie, buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń